piątek, 24 stycznia 2014

Chapter 1

 ***
W wiosce jak zwykle panował niesamowity spokój. Harmonia duszy i ciała osiągała tam maksimum. Przedstawiciele tamtejszej flory i fauny nie byli do siebie wrogo nastawieni. Wszystko tutaj toczyło się powoli ,bez żadnych kłótni. Nikt nie miał wrogów, nigdy nie zdarzyła się tu jakakolwiek najmniejsza kłótnia. Jednak była osoba, która potrafiła coś zepsuć, pomieszać komuś w głowie, zrobić jakiegoś drobnego psikusa. Prościej - dodawała mnóstwo energii i życia w to miejsce. Po mimo tego, że często wprowadzała trochę zamętu, była bardzo lubianą i dobroduszną osobą. Starała się zawsze wszystkim pomagać, i choć jej to nie zawsze wychodziło, dążyła do celu.
 Szaro-włosa dziewczyna zaczęła powoli otwierać swoje niebieskie oczy. Słońce tego dnia świeciło nie wyobrażalnie mocno. Nawet do jej ciemnego, małego pokoiku docierały promienie. Zanim w pełni rozchyliła powieki, zamrugała parę razy. Po tym powoli się podniosła trzymając w ramionach pluszową pandę. Była nadal rozespana. Nie miała najmniejszej ochoty wstawać z jej wygodnego ciepłego łóżka. Popatrzyła na duży zegar ścienny wiszący nad wypoczynkiem. Wskazywał dopiero godzinę 9.00. Pomyślała że jest jeszcze wcześnie i postanowiła znów odpłynąć do krainy snów. Już położyła z uśmiechem głowę na poduszce i miała zamiar zasnąć gdy nagle do jej pokoju ni z tąd, ni z owąd wpadła pełna energii niebiesko-włosa dziewczyna. Szaro-włosa od razu zerwała się na równe nogi. Doznała czegoś w stylu stanu przed zawałowego. Zielonooka była dość zdziwiona, że jej towarzyszka śpi o tej porze. Niebieskooka tylko popatrzyła z mordem w oczach na przyjaciółkę.
- Czyżby nasz ranny ptaszek jeszcze spał ? - zapytała ,,intruzka". Zauważyła jak Tanaka zasypia na siedząco. - Halo! Ziemia do Okami! Nie zasypiaj mi tu znowu! - krzyczała łapiąc ją za policzki.
- JA NIE ŚPIĘ!
- Właśnie widzę. Zbieraj się. Shibuki ma dla nas jakąś misję. Pewnie znowu trzeba odmalować mury.- rzekła z zniechęceniem.
- Nie wzywałby nas na urlopie do wypełniania jakiejkolwiek misji. Myślę, że to coś ważnego.
Dziwę się w ogóle że ty tak wcześnie wstałaś. Bo tego nie masz w zwyczaju. - wtrąciła szaro-włosa. - No cóż skoro się zbierać to się zbierać! Poczekaj na mnie w salonie. Za moment pójdziemy.
- Oke.
Dziewczyna wygramoliła się z łóżka. Najpierw udała się do toalety aby załatwić potrzeby fizjologiczne i higieniczne. Po wykonaniu tych czynności zaczęła zastanawiać się gdzie zostawiła wczoraj kamizelkę. Przekopała całą szafę, łazienkę, łóżko. Nawet zaglądała przez okno aby sprawdzić czy nie zostawiła jej na sznurku do suszenia prania. Jednak się myliła. Kamizelkę wśorbało. Ubrała swój biały płaszcz oraz ciemno zielone, dresowe spodnie. Po zejściu do salonu zguba się odnalazła. Miała ją na sobie młoda Kanuro, która w dodatku bawiła się włosami. Dziewczyna była jeszcze bardziej zdenerwowana na Ami.
- O! Już się ubrałaś! Widzisz , chciałam żeby było szybciej więc wzięłam twoją kamizelkę i ubrałabyś ją w drodze! - mówiąc to uśmiechnęła się głupio jak to miała w zwyczaju.
Była bardziej nadpobudliwa niż jej szaro-włosa przyjaciółka. Częściej wpadała w tarapaty niż Tanaka. Znały się dopiero 3 lata, ale kochały się jak siostry. Zawsze się razem wygłupiały i pakowały w kłopoty. Nawzajem ratowały sobie tyłki przed opieprzem i brały za siebie winę. Czasem się kłóciły ale to raz na ruski rok. Rzadko spotykana w tych czasach przyjaźń.
Niebieskooka wyrwała zamaszystym ruchem swoją własność i zarzuciła ją na siebie.
- Ej, no! Co jest? Co cię dzisiaj ugryzło? Jesteś trochę taka nie w sosie. - zapytała granatowowłosa.
- Eh... Opowiem ci w drodze, dobrze?
- Hai.  - po tym wyszły z mieszkania. Zaczęły powoli kierować się w stronę siedziby przywódcy. tego dnia na ulicach było bardzo cicho. Zbyt cicho. Dziewczyny spotykały tylko pojedyncze, dobrze im znane osoby. Zastanawiała je ta cisza. Wioska zawsze była spokojna, ale nigdy aż tak. Kanuro pomyślała, że to może przez dzisiejszy humor Okami. Zawsze wstawała wcześnie rano i wszytkim pomagała. Popatrzyła na przyjaciółkę. Była dość przygnębiona i w dodatku zmęczona. Coś ją dręczyło.
Zielonooka natychmiast spoważniała.
- Miałaś mi powiedzieć co się stało. - zaczęła zielonooka.
- Pff... Miałam dzisiaj sen.
- I to tyle? Nie masz humoru bo ci się śniły jakieś zmutowane kaczki?! A może ci się śniły niedźwiedzie polarne, które  pożarły twoją kamizelkę?
- Baka! Nie to miałam na myśli! I serio?! Kaczki, serio?!
- No co ty chcesz ode mnie! To moja wyobraźnia tak funkcjonuje!  No ale dobra bądźmy poważne. Serio, co cię gryzie?
- Chodzi o to, że w tym śnie... W tym śnie... Nasza wioska zniknęła z powierzchni ziemi za sprawą jakiś  mężczyzn. Jednak najgorsze było to, że ten sen wydawał się jakby wizją. Wszystko było takie realne. - mówiła Tanaka.
- A pamiętasz coś jeszcze? Bo teraz strasznie zżera mnie ciekawość.
- Mniej więcej. Pamiętam, że biegłam przez las w kierunku wioski. Wcześniej widziałam w jej okolicy wybuch. Kiedy stanęłam na przeciw niej cała płonęła, a właściwie się tliła. Dookoła leżało mnóstwo ciał.
Zaczęłam biec w stronę siedziby przywódcy. Kiedy weszłam do głównego pokoju zauważyłam na biurku martwego Shibuki'ego i na wpół żywą panią Rankuzami. I w tym momencie sen się urwał. Nie mogłam po nim spać a była dopiero 3.00. Dlatego nie mam dzisiaj humoru. I wcale mi się nie chce iść na tą misję.
- Kurde... Jakbym ja miała takie sny to bym chyba się załamała psychicznie. Podziwiam cię. A myślisz że mi się chce? Nie mamy wyboru! Ciekawe czy Lloyd już tam jest? Boże! Ale durne pytanie! Oczywiście, że się tam opierdala udając że pomaga matce!
-  Masz rację, ale na pewno się nie opieprza. Znasz go przecież i sama dobrze wiesz, że jest bardzo pracowity i ambitny. A już szczególnie jeśli chodzi o jego mamę.
- Przecież żartuję! O! Jesteśmy! Jak się rozmawia to czas  strasznie szybko leci! - Tanaka tylko przytaknęła na jej wypowiedź i od razu weszły do wysokiego, szaro-niebieskiego budynku. Kierowały się długim ciemnym korytarzem to pokoju przywódcy. Gdy już stały pod drzwiami, niebiesko-włosa zapukała. Usłyszały donośne ,,Wejść" i zrobiły tak jak nakazał głos. Na przeciw nich siedział przy biurku młody, długowłosy mężczyzna. Obok siedziała blond włosa kobieta wypełniająca jakieś papiery. Nad nią stał zaś brązowowłosy nastolatek obserwujący jej czynności.
- Co chciałeś, Shibuki? - zapytała pewnie zielonooka.
- Ile mam ci razy powtarzać, że masz do mnie mówić Shibuki - san. - odpowiedział zirytowany mężczyzna.
- Oj tam, oj tam. No to co mamy zrobić? Znowu mamy odmalować cały mur? - W tym momencie popatrzyła na szarowłosą a następnie na chłopaka. Cała trójka cicho zachichotała. Lider był zniesmaczony zachowaniem nastolatków.
- Ha ha ha, ale śmieszne! Koń by się uśmiał. No ale teraz do rzeczy. Dostałem list od Hokage. Pisze w nim, że ostatnio nieopodal naszej wioski kręciło się dwóch typów z Akatsuki. Macie to sprawdzić. Jeśli ich znajdziecie macie natychmiast nas powiadomić a później jak najszybciej wrócić. Wyruszycie o 20.00. Wszystko jasne?
- Czyli, że to tego czasu mamy czas wolny? - zapytał brązowowłosy.
- No znaczy, ty nie masz. Siedzisz tu i się uczysz jak zostać porządnym liderem! - odrzekł długowłosy. Chłopak nie był z tego powodu zadowolony. Ale nie miał innego wyjścia. Był jedynym, porządnym kandydatem na przywódce wioski.
- Oj, Shibuś! Daj spokój naszemu Lloydowi! Niech trochę odetchnie! - wtrąciła niebieskooka po czym puściła oczko do kolegi. Ten się tylko do niej uśmiechnął. Ciemno włosy spojrzał na swojego następcę. Widząc jak bardzo chłopak pragnął odpoczynku, głęboko westchnął.
- Ehh... Idź.
- Nani?! - zdziwił się Rankuzami.
- No idź zanim się rozmyślę!
- A-arigato, Shibuki - san!
- No i tak macie się do mnie zwracać wy małe bździągwy! Paszoł wont stąd póki macie czas wolny! - krzyknął a cała trójka szybko wybiegła z pokoju. Już po chwili przez okno było widać jak brązowooki biegnie w stronę restauracji, a dziewczęta się z niego śmieją. Była to jedyna drużyna tak młodych jouninów. A zachowywali się jak początkujący genini. Jednak najbardziej zrównoważony był Lloyd a raczej Iromi. Lloyd było zwykłym przezwiskiem, którego używały koleżanki z drużyny.
Reszta popołudnia zleciała bardzo szybko. Zbliżała się godzina 20.00. Okami i Lloyd czekali już tylko na Ami, która jak zwykle się spóźniała. W końcu w oddali było widać szczupłą sylwetkę Kanuro.
- Dlaczego ty się zawsze musisz spóźniać?! Przez ciebie niedługo poumieramy z nudów!
- Nie przesadzaj, liderciu. Wrzuć na luz!
- Nie, to ty się ogarnij! Jak się tak dalej będziesz spóźniać, to..
- Wywalisz mnie z drużyny? Nie pozwalaj sobie za dużo, chłopczyku.
- Ej! Uspokójcie się! Mamy chyba misję tak?! - wtrąciła Tanaka. Oboje jeszcze raz na siebie popatrzyli i odwrócili się od siebie parskając.
W końcu wyszli poza teren wioski. Powoli kierowali się w stronę gdzie ostatnio widziano członków ,,Brzasku". Wszyscy poruszali się niczym koty - bezszelestnie. Każde z nich idealnie potrafiło ukryć swoją chakrę.
W tem Ami zatrzymała się na gałęzi drzewa dając znak towarzyszą aby zrobili to samo. Posiadała bardzo wysoki zdolności sensoryczne.
- Ktoś tam jest. 100 m na północ. Iko! - przytaknęli i niczym błyskawice pognali w stronę wskazanego miejsca. Usłyszeli czyjeś głosy. Schronili się pomiędzy liśćmi wysokich drzew.
- AAAAhh! Kakuzu! Daleko jeszcze będziemy tak szli? Nogi mnie bolą!
- Przestań pierdolić i odpoczywaj póki możesz.
- Ale Kakuzu!
- Morda w kubeł, pieprzony masochisto! Gdybym mógł już dawno bym cię zabił.
- No przykro mi bardzo, ale jest to nie możliwe! Ha! 0:1 dla mnie.
- Zamknij się w końcu! - po tych słowach szepnął siwowłosemu coś do ucha. Ten natomiast skinął głową.
- No dobra! Zacznijmy rozbijać namiot!
- Ty w ogóle wziąłeś ten namiot?
- Myślałem że ty to zrobiłeś!
- Idiota...
Nastolatkowie przyglądali się z ukrycia tej całej konwersacji. Wiedząc, że mężczyźni będą tu nocować, zaczęli spokojny powrót do wioski. Jednak nie trwał od długo. Zobaczyli ogromną eksplozję w miejscu gdzie znajdował się ich dom.
Okami zaczęła odczuwać coś znajomego. Czy ja mam deja vu?! To nie jest możliwe żeby mój sen był... Uso! Muszę być tam jak najszybciej! pomyślała. Zaczęła biec znacznie szybciej niż jej towarzysze. Była przerażona. Bała się tego że wyobraźnia stanie się rzeczywistością. Bała się, że zobaczy znów obraz z poprzedniej nocy.
Wybiegła z lasu. Dokładnie tak ja w jej śnie. Wszystko było takie samo. Nie mogła uwierzyć w to co widzi. Dookoła wszystko stało w płomieniach. Na ulicach leżało mnóstwo zwęglonych zwłok. Była załamana całą tą sytuacją.Co miała teraz zrobić? Szukać rannych czy raczej użalać się nad losem. Nie. Nie potrafiła tego robić. Była zbyt twarda aby płakać. Ale ten incydent całkowicie to zmienił.  Przypomniała sobie o siedzibie lidera. Niczym błyskawica przemknęła przez zakrwawioną drogę Takigakure. Gdy wbiegła po schodach do pokoju znów miała deja vu. Na biórku leżał martwy lider. Nie posiadał żadnych obrażeń jednak z jego ust wypływała krew. Co raz więcej łez napływało jej do oczu. Zaczęła się rozglądać po całym zdemolowanym pomieszczeniu i ujrzała coś czego nigdy nie chciała zobaczyć. W jednym z kątów siedziała na wpół żywa matka Iromiego. Miała wbity w klatkę piersiową długi metalowy pręt.Nie mogła oddychać i co chwilę kaszlała krwią. Podeszła do niej. Kobieta popatrzyła ze łzami w oczach na dziewczynę.
- G-dzie je-st Iromi? - zapytała cicho. Dziewczyna nie potrafiła się wysłowić. Trzymała tylko kobietę za rękę. Przez stres nawet nie zdołała płakać.
Naglę do pokoju wpadli zdyszani towarzysze Tanaki. Pierwszy wszedł Iromi. Gdy chłopak zobaczył swoją rodzicielkę, podbiegł do niej i złapał ją za drugą rękę. Ami stała nad nią ledwo co powstrzymując łzy. Jednak szybko zareagowała i użyła na niej Shosen no Jutsu.
Kobieta zaczęła powoli umierać. Młody Rankuzami zaniósł się płaczem.
- Iromi... Proszę cię.. Nie płacz... Nie jestem nic warta...Jestem tylko zwykłym cywilem, który nie potrafił się nawet obronić. - w tym momencie wypluła stróżkę krwi wprost na twarz przerażonego nastolatka. - Heh. Jestem żałosna.
- Urusai! Jesteś osobą, która nauczyła mnie wszystkiego! Jesteś najcenniejszym człowiekiem w moim życiu! Ja... Ja nie wyobrażam sobie życia bez ciebie już w tym wieku! Błagam.. Oka-san, nie odchodź...
- Syneczku... Wiesz przecież, że teraz umrę. Więc musisz o czymś pamiętać : Zawszę z tobą będę. Będę teraz mieszkać tutaj - w tym momencie delikatnie dotknęła klatki piersiowej chłopca.- Nie tylko to.
Będę zawsze cię obserwować. Będę widzieć jakie podejmujesz decyzje, czym się zajmujesz, co jesz, bo to jest bardzo ważne. Nie jedz zbyt dużo słodyczy, dobrze? Nie będę mogła iść z tobą do dentysty.- położyła rękę na jego policzku. On ścisnął ją z żalu. - Widzę od razu, że będziesz miał wzięcie wśród dziewczyn.Wyrośniesz na cudownego, silnego i przystojnego mężczyznę.
 On jeszcze bardziej zaniósł się płaczem. Widział śmierć swojej własnej matki. Zawsze z nim była. Wtedy bardzo chciał aby została jeszcze dłużej jednak ona już nie mogła. Była zbyt wykończona.
- Aishiteru, Iromi. - po tych słowach przeniosła się na łono Abrahama. Brązowowłosy przestał płakać. Co się właśnie stało? Został jedynym przedstawicielem klanu? Nigdy nie myślał że może pewnego dnia znaleźć się w takiej sytuacji. Był załamany. Teraz tylko siedział bezwładnie nad ciałem matki. Ami oddała się rozpaczy. Zaczęła myśleć, że przez jej zbyt słabe umiejętności leczenia kobieta nie żyje.
Okami widząc swoich przyjaciół wstała. Jej smutek przemienił się teraz w ogromną wściekłość. Miała ochotę roznieść wszystko w pył. Podeszła do okna wybitego okna i zaczęła wpatrywać się w zrujnowaną wioskę. Zacisnęła ręce w pięści. Jej dłonie zaczęły promieniować niebieskimi płomieniami.
- Okami... Co my teraz zrobimy? - zapytała łkająca Kanuro.
- ... Znajdę i zabiję tego kto jest za to odpowiedzialny.






Aj, kuźwa. Chyba mi nie wyszło >____<
Mam doła, to mi wyszedł taki badziewny i smętny rozdział.
Słuchałam przy tworzeniu tego i tego. I tak na okrągło.
Eh.. No cóż. Mam nadzieję że się chociaż trochę podoba.

8 komentarzy:

  1. Oj, nie mów tak! Wyszło Ci!
    Wiem jak to jest czekać na komentarze Bóg wie ile, dlatego jestem zła, że weszłam na Twojego bloga dopiero teraz.
    Uśmiałam się przy tych kaczkach. Naprawdę.
    Czyżby główna bohaterka miała dar? Bo jej sen pewnie się ziści, tak?
    Ach, uwielbiam kłótnie Hidana i Kakazu. Są boskie. :D
    No i sen się ziścił! Myślałam, że trochę na to poczekam a tu BUM!
    Tak, więc... (buduje napięcie) kiedy nowa notka? :D
    No wiesz, wkręciłam się!
    Pamiętaj, żeby mnie poinformować. :)
    Pozdrawiam, Halszka :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Całkiem ciekawe, czekam na następny rozdział. A ponieważ nie wiem co dalej pisać to chyba byłoby na tyle.
    PS: Czy Naruto będzie odgrywał w tym opowiadaniu jakąś rolę, czy to po prostu, opowieść o grupie ludzi żyjących w świecie shinobi?
    PS2: Jeśli rozdział 1 to teraźniejszość, to czy prolog to przeszłość, czy przyszłość?
    Pozdro :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się że w ogóle to ktoś czyta xD
      P.S Nie powiem. Dowiesz się jak będziesz czytać :-)
      P.S2 Prolog to przeszłość :-)

      Usuń
    2. PS:Sknera! :/
      PS2: A no tak przecież był tam mały Lioyd, jak mogłem to przeoczyć? :O
      Ehh teraz tylko czekać na więcej ;p
      [SPAM]Poza tym zapraszam, na moje badziewie.
      http://rzeczywistosc-to-tylko-iluzja.blogspot.com/[SPAM]
      Pisz!! :)

      Usuń
    3. P.S xD Tak wiem jestem wredna
      P.S2 Nom. Poprawka Lloyd prze dwa,, L'' ( no chyba że to literówka to przepraszam)

      Usuń
  3. Ponure nie jest złe. Może być całkiem dobre. Rozdział wyszedł bardzo ładnie. Przynajmniej jest tu jakaś powaga, a nie tanie, bezmyślne i prostackie słowa niby komrdii, a spotkałam się rónież z takim. Widać, że umiesz pisać. Skoro to twój debiut, to muszę cię pochwalić, bo wychodzi ci naprawdę na poziomie. Życzę weny i czekam z niecierpliwością na następną notkę.
    PS: Będzie jakiś romans? Nie, że na niego nalegam, ale nie lubię się niepotrzebnie nakręcać. I mała uwaga: pisze się kuso, zjadłaś k.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje O//////O
      Myślałam że to kompletne badziewie a tu widzę takie pozytywne komentarze.
      P.S. Romans? Dobre pytanie. ...... Tak, tak. Bedzie wątek miłosny (od razu mówię że żadne paringi z Naruto typu SasuSaku się nie pojawią.

      Usuń
    2. A i dziękuję za uwagę.
      Takie rzeczy też są bardzo potrzebne :-)

      Usuń