czwartek, 4 września 2014

Chapter 5

***
  

- Mizukage - sama, przyszła do pani pilna wiadomość. - rzekła drobna dziewczyna o blond włosach. - Z Konohagakure.
- Konoha? - zdziwiła się zielonooka. - Pokaż mi to no.- Wstała zza biurka i zamaszystym ruchem chwyciła kopertę. Rozdarła ją swoimi długimi, pomalowanymi paznokciami i zaczęła czytać treść kartki.

Szanowna Mizukage
 Witam. Mamy nadzieję, że nie sprawiamy tym oto listem żadnych problemów. Mamy do Pani bardzo, ale to okropnie bardzo ważną sprawę. Mianowicie...
 Mamy nadzieję, że orientuje się Pani miej więcej czym są Demony Shurado. 
W  tym momencie kobieta zmarszczyła brwi. Zastanawiała się dlaczego wioska ukryta w liściach wysyła takie pisma skoro mało kto wie w ogóle czym są te skupiska chakry. Postanowiła powrócić do czytania.
Konoha niedawno pozyskała jednego z Kiru - Okami Tanakę, jounina z nieistniejącej już Wioski Wodospadu. Z tego też powodu chcielibyśmy Pani zadać równie istotne pytanie : Czy w Kirigakure znajduje się obecnie jakiś nosiciel demona? Proszę się nie niepokoić. Mamy na celu wyłącznie współpracę. Otóż, chcielibyśmy... Tą część kobieta pominęła nie będąc wyraźnie zainteresowana wyjaśnieniami.  Więc : Czy zgodziłaby się Pani wysłać swojego Kiru do Konohagakure? Bylibyśmy dozgonnie wdzięczni. Oczywiście jeśli nie posiadacie takiej osoby proszę o wysłanie wiadomości. 
Z największymi wyrazami szacunku :
Lloyd Rankuzami
Hokage


Kasztanowo-włosa westchnęła i ciężko opadała na fotel. Jej pomocnica wyraźnie się zaniepokoiła zachowaniem swojej przełożonej.
- Kitsune, idziemy na spacer! - wykrzyknęła Kage. Dziewczyna aż podskoczyła ze strachu jednak po chwili skinęła twierdząco głową. Wyszły szybko z pokoju i starsza z nich zakluczyła gabinet
Obie zaczęły żwawo  kierować się w stronę lasu. Blondynka nie wiedziała do końca w jakim celu tam zmierzają ani co było treścią tej pilnej wiadomości. Czuła jednak że jej przełożona wie co robi. Cisza jak między nimi panowała zaczęła ją trochę irytować więc rozpoczęła rozmowę.
- Czy stało się coś złego, Mizukage-sama?
- Cóż... Jesteś moją nową pomocnicą i raczej długo by ci to teraz wyjaśniać. Jak wrócimy do wioski to wszystko ci opowiem, zgoda? - rzekła i uśmiechnęła się do nastolatki. Ona zaś znów jej przytaknęła.
Dotarły do ogromnej rezydencji zbudowanej w całości z czarnego drewna. Nastolatka pierwszy raz w życiu widziała żeby drzewo posiadało taki kolor. Przyglądała się budynkowi z podziwem. Zielonooka popatrzyła na nią z troskliwym uśmiechem.
- K-kyodaina! - powiedziała po chwili blondynka.
- To posiadłość klanu Mashiba. Jeszcze nie znasz tak dobrze wioski więc będzie to pierwsza rzecz jaka stania na drodze twojej nauki.
- Chwileczkę, Mashiba? To klan policyjny, tak?
- Ha ha, świetnie to ujęłaś! Zgadza się. Można ich nazwać ,,policyjnym klanem"... To co, wchodzimy?
- H-hai! - wykrzyknęła nastolatka. Była nieco zestresowana. Po raz pierwszy towarzyszyła Mizukage w jakimś ważniejszym spotkaniu. Kasztanowowłosa lekko zapukała do drzwi. Ze środka można było usłyszeć niezły łomot oraz krzyk dzieci. W drzwiach stanęła młoda, czarnowłosa dziewczyna. Miała niesamowicie niebieskie oczy  i uśmiech od ucha do ucha. Jednak wyraz jej twarzy był bardzo wymuszony i widać było
że jest zbulwersowana.
- Mizukage - sama! Cóż za miła niespodzianka! Czy może pani chwilkę poczekać? Dziękuję! - powiedziała i zamaszystym ruchem zamknęła drzwi centralnie przed ich nosem. Z wnętrza budynku wydobywał się głos czarnowłosej.
- Zamknąć mordy wy małe szczyle! Jak się zaraz nie zamkniecie to wam nogi z tyłków powyrywam i przyszyję z powrotem tylko do czoła! A teraz jazda do pokoju! - Osoby stojące przed rezydencją lekko się zaśmiały. Nagle ni z tąd ni z owąd pojawiła się obok nich ta sama dziewczyna.
- Czy coś mnie ominęło, Mizukage-sama?
- Nie, nie, skądże! Czy zastałyśmy Arisę? - zapytała miło zielonooka.
- Proszę wejdźcie. - odsunęła się i ręką wskazała na salon. - Mama trenuje za domem z bratem, ale zaraz ją przyprowadzę.
Obie kobiety usadowiły się na podłodze przy małym stoliku. Młodsza z nich zaczęła oglądać wnętrze posiadłości z zachwytem.  Dom był ogromny na zewnątrz jednak przestrzeń w środku zdawała się być wręcz przytłaczająca. Był urządzony w nieco staroświeckim stylu, ale idealnie komponował się on z ciemnym wystrojem. Po chwili do pomieszczenia wraz z nastolatką weszła kobieta bardzo do niej podobna z tą różnicą, że miała krótkie do obojczyków, proste włosy. Posiadała też bardziej kobiece kształty. Spojrzała na przywódczynię wioski i posłała jej uśmiech prosto z serca.
- Mai! Jak ja cię dawno nie widziałam! Straszelnie się cieszę że cię widzę! - rzekła i usiadła naprzeciw zielonookiej.
- Witaj Ariso. Ja również cieszę się z tego spotkania. Masz przeurocze dzieciaki.
- Przeurocze? Dobry żart. Gdybyś miała z nimi mieszkać zmieniłabyś zdanie. No ale nic. Co cię do nas sprowadza?
- Ah, tak. Cóż, sama zobacz. - powiedziała i podała znajomej kartkę z wiadomością z Konohy. Kobieta wyraźnie nie była zadowolona z jej treści jednak czytała dalej. W końcu westchnęła głęboko a z jej ust wydobyły się następujące słowa.
- Eh, czy oni naprawdę nie mają co robić w tej Konosze? Powiem ci szczerze, że nie jestem zbyt zadowolona. Na co im to w ogóle?
- Dlatego nie podejmowałam sama decyzji tylko zwróciłam się do ciebie. Więc, jaka jest twoja decyzja?
- Hmm... Wiesz chyba zapytam ją osobiście. Sayuri, kotku, zejdź tutaj proszę! - zawołała donośnie ciemnowłosa w stronę schodów. W odpowiedzi usłyszała głośne kroki i odpowiedź ,,Już idę!".
Do pokoju weszła młodziutka dziewczyna o ogromnych, błękitnych oczach i długich czarnych włosach z grzywką opadającą na oczy.
- Mizukage - sama? C-czy coś się stało? - zapytała zmartwiona.
- Nie drogie dziecko. Podejdź. - Dziewczyna zrobiła jak nakazała jej przywódczyni wioski. Następnie otrzymała list i zabrała się za czytanie.
- I jak, młoda? - zapytała jej rodzicielka
- Ja...


***

- I co, miałem rację. Wiedziałem, że się zgodzi. Przecież to rozsądna babka więc chyba wie, że to najlepsze wyjście. Nie potrzebnie się martwiłaś. - powiedział z uśmiechem brązowowłosy.
- No dobrze, dobrze. - westchnęła niebieskooka.- Ale wiesz co ci powiem? Trochę się stresuję...
- Ale czym? Nie powinnaś się cieszyć? W końcu będziesz mogła przebywać wśród osób, które w pełni cię zrozumieją.
- No tak... Jednak dziwnie się czuję. Wydaje mi się, że będą to już dorosłe, dojrzałe osoby i ...
- Nie martw się. Będę...! Znaczy będziemy przy tobie w tej chwili. - rzekł już lekko speszony i czerwony chłopak. Szarowłosa spojrzała na niego z uśmiechem i lekko się zarumieniła. Bardzo lubiła swojego przyjaciela. Był dla niej cholernie ważną osobą, z którą mogła szczerze porozmawiać na prawie wszystkie tematy. Był kimś więcej niż przyjacielem. Czuła się przy nim bezpieczna i beztroska.
- Okamicchi! - z zamyśleń wyrwał ją głos brązowookiego. - Gdzie ty w ogóle idziesz? Ominęłaś dom.
- Nani? A tak, przepraszam. Zamyśliłam się. Wejdźmy. Ami pewnie się z nami stęskniła. - rzekła sarkastycznie. Gdy wtargnęli do budynku zobaczyli chrapiącą na kanapie Kanuro. Popatrzyli na siebie szyderczo. Od razu wpadli na ten sam pomysł. Dziewczyna podbiegła cicho do szafki kuchennej i wyciągnęła z niej czarnego markera. Zaś brązowowłosy poszedł po aparat. Nastolatka szybkim ruchem ręki machnęła przyjaciółce krzaczaste brwi i wąsy. Kiedy tak na nią patrzyła nie mogła złapać oddechu. Brązowooki również ledwo co zrobił zdjęcie tej zabawnej sytuacji. Jednakże ich radość skończyła się w momencie gdy Ami złapała młodą Kiru za rękę i gwałtownie przerzuciła przez kanapę. Rankuzami obserwował to z otwartymi ustami, ale w porę się zorientował, że trzeba uciekać. Zostawił poszkodowaną na pastwę losu niebieskiej furii, a sam ukrył się w łazience. Była to jednak marna kryjówka. W tamtej chwili zapomniał o nieziemskiej sile Kanuro. Usłyszał jej kroki. Była coraz bliżej. Zaczął się modlić. W ostatniej chwili cała trójka usłyszała dzwonek.
- Jeszcze się z wami rozliczę, wy nędzne pierwotniaki. - rzekła demonicznym głosem i podeszła do drzwi aby otworzyć. Stał w nich Naruto. Rzadko ich odwiedzał więc było to dla niej niemałe zaskoczenie.
- Czego pendraku? - W odpowiedzi usłyszała gromki atak śmiechu ze strony blondyna.
- Ładne wąsy! - Miała ochotę dać mu w twarz, ale wolała uniknąć odsiadki w zakładzie karnym. Ponowiła swoje pytanie. Nadal słyszała tylko śmiech. W końcu nie wytrzymała i złapała go za kołnierz a na jej twarzy ukazała się mina zgrozy. Niebieskooki od razu zamilkł.
- Tsunade kazała przekazać, że jeszcze dzisiaj do wioski przybędzie kiru z Kirigakure. Proszę, ja nie chcę umierać, dattebayo...
- Kiru?! Tak szybko?! Listy rozesłaliśmy dopiero 2 dni temu! Jak?! - w tym momencie puściła młodzieńca i krzyknęła do przyjaciół.
- Omaira! Chodźcie no tutaj! - Po paru sekundach ukazała się dwójka męczenników : Okami z wielkim sińcem na czole oraz trzęsący się ze strachu Iromi.
- Hai, Ami - sama! - krzyknęli równocześnie. Uzumaki z lekka się zdziwił, ponieważ ta dwójka była zazwyczaj całkowicie niezależna.
- A co oni tacy... - urwał zdanie gdy niebieskowłosa popatrzyła na niego z mordem w oczach.
- Wracając... Okami!
- HAI!!!
- Dzisiaj do wioski przybędzie kiru z Kiri. - po tych słowach w oczach Tanaki rozbłysło miliardy iskierek radości. Myślała, że wyjdzie z siebie. Nareszcie nadeszła ta chwila. Chwila, w której pozna osobę podobną do siebie.
- Naruto, nie wiesz dokładnie kiedy? - zapytała radośnie.
- Możliwe, że dzisiaj wieczorem...A tak apropo - podszedł do Okami i szepnął jej do ucha.
- To twoja robota?
- A no moja - odpowiedziała dumnie dziewczyna. Chłopak przybił jej żółwika czego na ich szczęście nie zauważyła Kanuro.
Po chwili rozmów Naruto udał się do swojego mieszkania. Drużyna z Taki zaś spędziła resztę popołudnia na leniuchowaniu. No może nie do końca. Lloyd w raz z Ami przesiedzieli cały czas w łazience na zmywaniu ,,pięknego makijażu" zafundowanego przez niebieskooką. A Tanaka... Ciężko określić co robiła. Nic istotnego. Kręciła się po pokojach, szperała po szafkach i przede wszystkim pochłaniała niesamowite ilości różnorodnego jadła.  Można by rzec, że wyczyściła do cna dom ze wszystkich słodkości. Wszystko to ze stresu. Była okropnie zdenerwowana. Po głowie chodziły jej różne myśli. Zastanawiała się kim będzie jej sojusznik. Wyobrażała sobie tą osobę jako silnego dorosłego mężczyznę, który za żadne skarby świata nie będzie chciał pracować z taką małolatą jak ona. W tym momencie była pesymistką. W pewnej chwili nie chciała w ogóle spotykać innego kiru. Wolałaby zamknąć się w pokoju i przeczekać życie. Ubierając jej przemyślenia w słowa : Bała się tego spotkania.
Z refleksji wyrwał ją potulny głos przyjaciela.
- Boisz się? - zapytał spokojnie, usadawiając się obok niej. Dziewczyna nie lubiła pokazywać strachu. Nawet najbliższym. Zawsze chciała aby uważali ją za swoją  nieugiętą podporę. W tamtym momencie jednak nie potrafiła ukryć uczuć.
- N-no trochę... Ale nie myśl sobie, że jestem tchórzem! - ostatnią część wypowiedzi niemal krzyknęła.
- No ale po co się tak spinasz? Przede mną nie musisz nic ukrywać. - powiedział i popatrzył na nią ciepło. Dziewczyna zrobiła się czerwona i natychmiastowo odwróciła wzrok. Nie wiedziała co to za uczucie. Gdy patrzyła mu prosto w oczy to zawsze działo się z nią coś dziwnego. Zaczęło się 2 lata temu. Jednak zaczynała się domyślać, że to może być najgorsze co mogło się jej przytrafić.
- Co? Mam coś na twarzy? - rzekła wciąż zarumieniona macając swoją buzię. Brązowowłosy uśmiechnął się do niej nie spuszczając z niej oczu.
- No.
- Co? Resztki batonika? A może...
- To też, ale najbardziej uwagę przykuwają... - w tym momencie delikatnie uniósł jej podbródek. - Twoje urocze rumieńce.  I... Oczy...
- Iromi... MOGĘ WIEDZIEĆ CO TY ODWALASZ? - zapytała z pokerową miną. W tym momencie jakby rumieńce niebieskookiej wskoczyły na twarz Ranzkuzamiego.
- J-ja...N-nie w-wiem co... S-sumima...
- Ludzie, mam newsa! - Przerwała ich rozmowę Ami. - A ty, glizdo, co się taki czerwony zrobiłeś?
- Słyszałeś? Pani skopię-kiedyś-Iromiemu-dupę się o ciebie martwi? Czy może być coś bardziej nie możliwego? - zapytała złośliwie Tanaka i wystawiła język przyjaciółce.
- Nie uruchamiaj mnie jeszcze bardziej! Egh... Mniejsza z tym. Jak siedziałam w łazience, to do okna podleciał jastrząb pocztowy od Hokage. No i z niego wynika że w tej chwili mamy się u niej stawić. Po co to nie wiem. Tylko, że ja zostanę w domu bo dalej mam do gówno na twarzy. Więc ruszać tyłki, bo Tsuna nie będzie tak dobra jak ja i wam nie przepuści. - rzekła zielonooka.
- To na pewno, on lub ona, już przybył/przybyła! - krzyknęła z zachwytem Okami. Z prędkością światła zmieniła strój, zachowanie i ubrała buty. Pozostało jej jedynie czekać na wciąż ogromnie speszonego i czerwonego kolegę. Jego ruch przypominały raczej ślimaka w szoku termicznym niż wysoko wyszkolonego shinobi.
- No szybciej, szybciej,szybciej SZYBCIEEEEEEJ! - krzyczała niczym małe dziecko niebieskooka lekko podskakując w miejscu. W jej ciele jakby zamiast krwi, przepływała sama energia i adrenalina. Nawet jej głos był nieco wyższy. Za to chłopak nie wiedział co się z nim dzieje. ,,Co ja przed chwilą miałem zamiar zrobić? Przecież ona jest dla mnie jak siostra, a nie kurde! Egh! Iromi Rankuzami, opanuj mózg i ruszaj się szybciej!" - myślał.
W końcu udało im się wyjść. Tanaka szła całkowitym przodem. Dokładniej mówiąc to jakieś 20 metrów dalej niż brązowowłosy. Nie dziwiło go jej zachowanie. Pobudzona kobieta to też szybka kobieta. I agresywna. I ewentualnie brutalna. Oczywiście to wszystko tylko w wypadku sprzeciwu. Gdy dotarli na miejsce, dziewczyna tak jak szybko podążała tak też wtargnęła do biura Tsunade. O mało co drzwi nie wyleciały z zawiasów. Blondynka z zaskoczenia lekko podskoczyła na krześle.
- A tobie co? Nie ekscytuj się tak, bo ci oczy z orbit wyskoczą. - rzekła z lekkim uśmiechem, patrząc na zdyszaną lecz szczerzącą się szarowłosą. - A gdzie reszta? Przecież...
- Iromi zaraz będzie, a Ami nie przyszła, ponieważ razem z Iromim wpadliśmy na pomysł żeby domalować jej wąsy markerem i teraz to nie chce zejść i została w domu bo próbuje to zmyć! - uprzedziła jej wypowiedź dziewczyna. Powiedziała to bardzo szybko nie plącząc sobie języka.
- A więc to dlatego masz tego siniaka. To dużo wyjaśnia. Tak czy owak...
- Czy już przybył?
- Ale co? Aha! Jeszcze nie jednak wyczuwam obcą chakrę parę set metrów od wioski. Powinien pojawić się za jakieś 2-3 minuty. - odpowiedziała jej spokojnie Hokage. Na twarz nastolatki wpełznął uśmiech, który po paru sekundach przerodził się w stres. Usadowiła się szybciutko na biurku i czekała. Usłyszała czyjeś kroki. Ręce jej się trzęsły. Nie mogła już dłużej znieść takiego napięcia. Po chwili bardzo się rozczarowała.
- E, to tylko ty. - wymamrotała widząc już spokojniejszego Iromiego.
- Dzięki. Właśnie widzę jak mnie lu- urwał w połowie zdania gdy niebieskooka niezauważalnie do niego podeszła i zatkała mu usta.
- Cii, słyszę go. Jest już w budynku. - szepnęła i zamknęła oczy. Gdy je otworzyła zaczęły świecić, a jej źrenice przybrały koci kształt. Zabrała dłoń z twarzy chłopaka i wpatrywała się w otwarte drzwi. Rankuzami nieco się przeraził zachowaniem dziewczyny.
W progu pojawiła się niska postać w czarnym, całkowicie zakrywającym ją płaszczu.  Trójka z Konohy zdziwiła się wzrostem osoby. "Raczej na dorosłego i tęgiego chłopa to nie wygląda. Bardzo dobrze. Śmiechnę jak się okaże, że to jakieś dziecko" pomyślała już bardziej rozluźniona Tanaka.
Osoba powoli zaczęła zdejmować z głowy kaptur. Gdy już to zrobiła, z gardła niebieskookiej wydobył się krzyk zdziwinia.
-HAAAAAAAAAAAA??!!!
- N-nani? Czy coś się stało? Czy coś cie boli? - zapytała cicho i niespokojnie lecz z troską nastolatka z Kiri.
Tsunade dokładnie lustrowała dziewczynę.
Była to dość drobnej postury osoba o krągłych kobiecych kształtach. Na jej porcelanowej twarzy widniały rumieńce oraz piękne niebieskie oczy. Były one charakterystyczne dla klanu, z którego pochodziła. Czarne długie do pośladków włosy, były rozpuszczone, a przydługa grzywka opadała jej na ślepia. Pod płaszczem miała na sobie szarą bluzę z podwiniętymi do łokci rękawami oraz brązowe, krótkie spodenki. Na dłoniach nosiła szaro-niebieskie rękawiczki z metalowymi blaszkami po zewnętrznej stronie. W dodatku posiadała kolczyki ,, łezki" oraz łańcuszek z podłużnym szafirem.
- Mashiba, mam rację? - wtrąciła blondynka, tym samym przerywając pantomimę oraz użalanie Okami nad czarnowłosą.
- A-ah, nie przedstawiłam się. Sayuri Aimi Mashiba. 15 lat. Chuuninka z Kirigakure. Najnowszy Kiru trzeciego demona typu Harpia - Suiki.
- Miło nam cię poznać. Jestem piątą Hokage - Tsunade Senju. Osobnik bezkarnie wtulający i płaczący w twoją prawą nogę to Okami Tanaka - Kiru demona typu Pantera Śnieżna - Shiragi.
- Sayuri -chan, jesteś taka młoda! Jak oni mogli ci to zrobić! Tak ci współczuję! Będę cię od dzisiaj bronić do końca swych dni! Nie musisz się już bać! - mówiła przez szloch szarowłosa.
- Okamicchi, przestań straszyć naszego gościa!  - odezwał się brązowowłosy podchodząc do Tanaki i odrywając ją od kończyny chuuninki. - Przepraszam cię strasznie, Sayuri. Bardzo czekała na to spotkanie. A tak poza tym... - w tej chwili wyciągnął do dziewczyny rękę. - Lloyd Rankuzami, bardzo miło mi cię poznać.
Czarnowłosej serce zabiło szybciej i próbowało wyskoczyć z piersi. W chwili gdy chłopak chwycił jej delikatną dłoń i ucałował jak dżentelmen, nie mogła się opanować. Od razu zrobiła się czerwona niczym dojrzały pomidor. A gdy popatrzył jej prosto w oczy omalże nie zemdlała. Ledwo co utrzymywała się na nogach.
- M-m-m-mi t-też jest b-bardzo m-m-m-miło! - wymamrotała wysokim głosem. W odpowiedzi otrzymała tylko uśmiech.  Tą chwilę przerwała uspokojona już szarowłosa.
- Bardzo się cieszę, że mogłam cie w końcu poznać, Sayu. Czy mogę ci tak mówić?
- Ocywiście, Tanaka - senpai. Nie mam nic przeciwko. - odpowiedziała ciepło dziewczyna.
- Sen-pai? - zdziwiła się jouninka.
- Lepiej się tak do niej nie zwracaj, bo jej jeszcze woda sodowa do głowy uderzy. - wtrąciła Hokage po czym spojrzała na Okami rozpływającą się z dumy. - Mimo wszystko, na pewno wykończyła cię droga. Z takiej racji iż nie mam obecnie nigdzie wolnego mieszkania zamieszkasz z drużyną z Taki.
- Takigakure? - zapytała Mashiba.
- Hai. Nasza wioska została niedawno zniszczona przez Akatsuki. - rzekł Rankuzami. - Dlatego jak widzisz mieszkamy obecnie w Konosze.
- Rozumiem. Przykro mi.
- Nie zamartwiaj się tym! To nic takiego. - dodał chłopak. - No to co? Chyba spadamy.
- No idźcie, idźcie. Tylko dobrze mi się tam ją opiekujcie! - przestrzegła Tsunade.
Po tym cała trójka wyszła z gabinetu przywódcy wioski i udała się do mieszkania jouninów. Przez całą drogę tylko Okami wypowiadała słowa typu : ,, Nazwałaś mnie senpai!", a Iromi próbował ją wybudzić z krainy marzeń. Aimi szła powoli z boku i przypatrywała się parze przyjaciół. A już w szczególności chłopakowi. Wywarł na niej dobre wrażenie. Bardzo go polubiła i chciałaby być zawsze obok niego. Była troszkę zazdrosna o relacje jakie łączyły Tanakę a Rankuzamiego. Jednak nic nie mogła poradzić. Jedyną rzeczą, która przyszła jej do głowy było zbliżenie się do niego jako przyjaciółka.
Gdy już dotarli do domu czekało ich niezbyt ciekawe powitanie.
- OKAMI! Ty cholero pieruńska! Ten cholerny marker nie chce zejść! Udupię cię tak, że jak zamkniesz oczy to będziesz widziała moją pięść! - groziła już z salonu Kanuro.
- Zamknij się! Mamy gościa a ty się jak wieśniak zachowujesz! - odkrzyknęła jej niebieskooka.
- Nie przejmuj się nimi, Sayuri. Za parę minut powinny się uspokoić. - rzekł do dziewczyny. Ona jedynie skinęła głową twierdząco.


(około godziny później)

- Ty stara klępo! Zachowuj się przy gościach!
- Jak śmiesz mnie pouczać po tym co zrobiłaś, larwo niewydymana!
- Nanda kora?! Zaraz ci obije te wąsy!
- Dawaj, mała!
Tak miej więcej  wyglądał czas po przybyciu Sayuri. Ona i Iromi obserwowali to istne pole walki jak gdyby nigdy nic jednak chłopak był już nieźle wkurzony i postanowił zakończyć ten bezsensowny spór.
-OMAIRA! OGARNIJCIE SIĘ W KOŃCU! SIEDZIMY NA TEJ KANAPIE Z SAYURI JUŻ PONAD GODZINĘ, ŻE MI AŻ DUPSKO ODPADA! Ty! Przestań już się tak gorączkować o te cholerne wąsy, a ty! Pójdziesz jutro do apteki i kupisz jej jakiś ,cholera wie jaki rozpuszczalnik! Najwyżej odparzy jej pół twarzy! ROZUMIEMY SIĘ?!
- Ale... - próbowały powiedzieć coś jednocześnie jednak nie dane im było dokończyć gdyż Iromi mocno uderzył pięścią w stół. Wiedziały wtedy, że to już nie są przelewki tylko naprawdę trzeba się uspokoić.
- Nie dobra... On ma rację. Pogodzę się z tobą jak pójdziesz i mi kupisz jutro ten rozpuszczalnik. - rzekła nieco spokojniej Kanuro.
- No niech ci już będzie! Dobra! I tak nie mamy jutro nic do roboty. - odpowiedziała niebieskooka. - Chyba.


***
Czarnowłosa w tym momencie leżała bezczynnie na łóżku, które odstąpiła jej Tanaka. W głowie miała wyłącznie obraz chłopaka będącego w sąsiednim pokoju. Gdy pomyślała o nim przez parę sekund jej serce biło szybciej a płuca odcinały jej dopływ powietrza do organizmu. Czuła, że szybko go sobie z głowy nie wybije. Postanowiła przerwać rozmyślania przez, które nie mogła zasnąć i rozpocząć rozmowę i szarowłosą.
- Tanaka - senpai, śpisz? - zapytała niepewnie.
- Hm? - odmruknęła pytająco dziewczyna. - Teraz już nie. Coś się stało?
- Szczerze nie, ale nie mogę zasnąć z myślą, że odstąpiłaś mi łóżko i śpisz na podłodze.
- Nie przejmuj się. No więc? O czym chcesz pogadać? - rzekła Okami obracając się w kierunku błękitnookiej. 
- W sumie to chciałam o coś zapytać.
- Mianowicie?
- Czy ty i Lloyd -san jesteście parą?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
GOMEN GOMEN GOMEN
Ale wena mnie opuściła i brak czasu.
Sayuri wkroczyła do akcji i nie wiem co będzie dalej, bo już nie mam ochoty pisać tego bloga, ale obiecałam coś komuś. Mam nadzieję, że się wam podobało.
Jeszcze raz ogromnie przepraszam!
Do zobaczenia!

PS : Na koniec obrazek Sayu wykonany przeze mnie ^^







sobota, 26 kwietnia 2014

Chapter 4



***

 Trening młodzieży zleciał w dość przyjemnej, ale spoconej i wyczerpującej, atmosferze. Jounini z Taki jednak nie byli tak zmęczeni jak ich podopieczni. Naruto w pewnym momencie treningu tak się zasapał że doznał hiperwentylacji i zemdlał. Dzięki komu? Dzięki dziewczynie o oczach błękitnych niczym ocean - Okami. Postanowiła ona szkolić Uzumakiego, Inuzukę, Rocka Lee oraz Choujiego. Ami wzięła pod swoje skrzydła wszystkie dziewczęta, a Lloyd zaś pozostałych chłopców.  
 Po skończonych zajęciach, trójka przybyszów udała się do lokalu zwanego ,,Ichiraku Ramen". Bardzo polubili tą restaurację. Można było się dobrze najeść oraz zasmakować przepysznego dania.
- Aahhh! Ale daliśmy im dzisiaj wycisk, co nie rodzinka? - zaczęła Ami jednocześnie ziewając i przeciągając się.
- Tak, a w szczególności ty. - odpowiedziała Tanaka.
- Odezwała się ta , która doprowadziła Uzumakiego do omdlenia. Rozumiem bieganie 5 km wokół całego pola treningowego, ale podnoszenie ciebie? Przesadziłaś.
- Ami... - zaczęła niebieskooka.
- Słucham?
- Wiesz jak to jest zawisnąć za majtki na drzewie?
- Nie, co to w ogóle jest ze bezsensowne pytanie?!
- Chcesz się przekonać? - w tym momencie na twarz jasnowłosej wdarła się wściekłość i złowrogi uśmiech. Zawsze tak wyglądała gdy była ,, poza moralną kontrolą" jak to ujmowała jej niebieskowłosa przyjaciółka. Oprócz towarzyszy Tanaki nigdy jeszcze nikt nie spojrzał jej w oczy gdy znajdowała się w takim stanie. Od razu wszyscy uciekali, a ci silniejsi odwracali wzrok.
W końcu Lloyd przerwał tą jakże uroczą konwersację.
- Wasze kłótnie po woli robią się nudne. Nie mogłybyście chociaż raz porozmawiać jak normalne nastolatki a nie jak psychopata z psychiatrą? Tak, Ami. Ty jesteś pierwszą z osób.
- Ej! Ty też chcesz wpierdol ,ale ode mnie?!
- Aj tam, aj tam. Wracając do tego co chciałem powiedzieć. - wtem odwrócił się do Okami. - Cieszę się że postanowiłaś porozmawiać z Tsunade...
- ...Nani? Tsunade...TSUNADE?!! Cholera! Zapomniałam! - po tych słowach zerwała się ze swojego miejsca i popędziła do budynku Hokage. Pozostali patrzyli na nią tak jak widownia patrzy na sprintera.
- I poleeeciaaałaaa!
- Ta. Sam jestem strasznie ciekawy czego się tam dowie.

***
Dziewczyna zdyszana wbiegła do pokoju. Stojąc w drzwiach oparła się o kolana i szybko, ciężko oddychała.
Blondynka siedząca przed chwilą w stronę okna, odwróciła się popatrzyła na nią litościwie. 
- Po co się tak spieszyłaś? Przecież siedzę tu cały dzień i nigdzie się nie rusza... -
- Chcę... się dowiedzieć... jak najszybciej... co... we mnie siedzi... - weszła jej w słowo Tanaka.
- Dobrze, dobrze. Spokojnie. Musimy zejść do podziemi. Nikt z zewnątrz nie może wiedzieć o tobie ani o twojej mocy, rozumiesz? Tym bardziej nikt z Korzenia.  - rzekła Hokage poważnym tonem. Dziewczyna twierdząco kiwnęła głową. Trochę się przestraszyła słysząc o podziemiach i o tym że jej osoba ma być tajemnicą dla wioski. Zastanawiała ją też organizacja ,,Korzeń". I wtedy jej coś zaświtało. W końcu Sai jest z tej grupy więc będzie musiała się trzymać od niego jak najdalej.
Jasnowłose w ciszy schodziły po kamiennych schodach prowadzących do nie znanego Tanace miejsca. Niebyła  zadowolona z tego w jakich warunkach przyjdzie jej się znajdować. Było tam ciemno, i bardzo cicho. Wzdłuż ciemnego korytarza, na ścianach znajdowały się pochodnie. Dało się tam odczuć nadmiar wilgoci, przez którą włosy Okami lekko się pofalowały.  Nagle Tsunade zatrzymała się przed pustą ścianą. Nie wydawała się być jakaś podejrzana. Okazało się jednak że to właśnie za nią Tanaka dowie się prawdy o swoim ciele i możliwe o swojej przeszłość.
Zgadza się. Nie pamięta nawet sekundy swoich dziecięcych dni. Można powiedzieć że jej historia zaczęła się od poznania Kanuro w Takigakure czyli wtedy gdy miała 14 lat. Pojawiła się znikąd. Przywódca wioski odnalazł ją i przydzielił do drużyny wraz z Ami oraz Iromim. Do czasu zniszczenia wioski nie działo się nic ciekawego w Taki, ale zdarzały się w drużynie A sprzeczki i napięte sytuacje. A głównie pomiędzy niebieskowłosą i Rankuzamim.
 Tsunade wykonała parę pieczęci, a ściana przed, którą stały wzniosła się ku górze, odsłaniając dość duże pomieszczenie. Blondynka skinęła głową na znak aby Tanaka weszła do środka. Ona postąpiła jak nakazała Hokage i zaczęła rozglądać się po pokoju.  Jego ściany były pomalowane na szary, przechodzący w czerń, kolor. Jedna z nich była całkowicie zasłonięta przez ogromną biblioteczkę. Na środku tego pomieszczenia znajdował się mebel na wzór stołu operacyjnego. Światło dawała jedynie mała lampa naftowa wisząca właśnie nad nim. Panowała tutaj bardzo nie przyjemna atmosfera. W końcu Okami wydusiła  z siebie jakieś słowa.
- Nie sądziłam, że macie tutaj takie zakamarki. Zawsze miałam wrażenie, że takie rzeczy to tylko u Orochimaru...
- Bo to jest jego stare laboratorium. Jeszcze gdy żył trzeci to pozwolił mu prowadzić tu badania. - Niebieskooką zdziwiła taka odpowiedź. Odkąd pamięta wydawało jej się iż ten ,,wężowy człowiek" jest wrogiem Konohy. Mimo to miał tutaj miejsce w którym mógł robić z  ludźmi okropne rzeczy.
- Pewnie się zastanawiasz dlaczego tak było? Ehh. To bardzo długa historia. Opowiem ci ją przy innej okazji. Teraz jesteśmy tu z innego powodu. Pozwól, że najpierw zapytam : Od kiedy zaczęły dziać się z tobą takie rzeczy?
- Odkąd uratowałam pewną dziewczynkę po zniszczeniu wioski, a później w trakcie podróży czułam wyżerający ból brzucha.
- Rozumiem. A przypomnij mi ile masz lat? - zapytała odgarniając kurz ze stołu i siadając na nim półdupkiem.
- Miesiąc temu skończyłam 18. Ale jest jeszcze coś. Mimo iż pierwszy raz spotkałam się z tą mocą potrafię kontrolować chakrę jaką dzięki niej zyskuję. Myślisz, że to normalne? - zapytała z niepokojem.
- Nie wiem, ale to bardzo dobrze. Jednak obawiam się, że nie jesteś w stanie stłumić tej mocy całkowicie.
- Dlaczego tak twierdzisz?
- Ponieważ chyba wiem co ,, w tobie siedzi" jak to wcześniej określiłaś. Ale żeby mieć pewność muszę coś sprawdzić. - wtedy zeszła z mebla, na którym się znajdowała i zwinnie starła jakąś starą szmatką cały brud.
- Kładź się. - rzekła stanowczo.
- Nani? A to czemu niby?
- Jak chcesz się czegoś o tej mocy dowiedzieć to nie dyskutuj i właź! Tylko zdejmij bluzkę.
- D-dobrze. - Dziewczyna powoli zrzuciła górną część garderoby i wykonała czynność jaką poleciła jej przywódczyni wioski. Była lekko speszona całą sytuacją. Ona leżała półnaga na stole operacyjnym, a do tego jeszcze została przypięta do niego grubymi, skórzanymi pasami.
- A one to po co?
- Tak dla bezpieczeństwa. No dobra teraz się przygotuj. Może trochę boleć. - kobieta przyłożyła swoje dłonie do klatki piersiowej dziewczyny.
- Czekj! Co ty masz zamiar zrobić?!
- Zaczynam! Kai! - Nagle Tanaka poczuła niesamowity ból w miejscu gdzie znajdowały się ręce Hokage. Tak samo jak wtedy, podczas podróży. Ten palący ból, który był nie do zniesienia. Normalna dziewczyna w jej wieku już po pięciu sekundach straciłaby przytomność, ale ona się nie poddała. Chciała wytrzymać i od razu się dowiedzieć tajemnicy ,,niebieskich płomieni". Wtedy nadeszła fala relaksu i ulgi. Poczuła przyjemny chłód pomiędzy piersiami. Spojrzała na Tsunade. Na jej twarzy malował się wyraźny niepokój. Przez jej minę, dziewczynę obleciał strach. Ze zmęczenia ledwo wypowiedziała pytanie.
- C-coś nie tak?!
- Masaka! Kto potrafiłby tak idealnie zamaskować pieczęć?! Przecież to jest fizycznie nie możliwe... - mówiła do siebie blondynka nawet nie reagując na słowa niebieskookiej.
- TSUNADE!
- Przepraszam, zamyśliłam się. Nie mam dla ciebie dobrej wiadomości... Okami, masz w sobie jednego z 4 legendarnych Demonów Shurado* - Shiragę, demona przypominającego panterę śnieżną. Świadczy o tym pieczęć na twojej klatce piersiowej.
- CO?! Jaka pieczęć do cholery?! Przecież jej tam nie było!
- Wysłuchaj mnie do końca. To nie wszystko. Te demony to głównie przyjazne dla ludzi stworzenia, a dla swoich nosicieli są bardzo oddani i zapewniają im mnóstwo chakry. Niestety Shiraga do jedyny demon, który nienawidzi ludzi i gardzi nimi. Jedynie jego stworzycielka - Kaguya, potrafiła ją oswobodzić.
- No i co ja mam niby teraz zrobić?! A i jeszcze jedno... Odkujesz mnie?
- A no tak, przepraszam. - i postąpiła jak chciała Tanaka.
Usiadła. Była pogrążona we własnych myślach. Nie spodziewała się takiego obrotu wydarzeń. Zawsze uważała się za przeciętną kunoichi, a tu nagle okazuje się, że jest kontenerem na przerośnięte kocisko. Chciała teraz zostać z dala od jakiejkolwiek cywilizacji. Uważała się teraz za potwora, którego nie da się kontrolować i może bez żadnych skrupułów zabić swoich bliskich. Załamała się. Bezczynnie siedziała na stole i wpatrywała się w ciemną podłogę. Jej twarz spowił mrok. Tsunade patrzyła na nią ze smutkiem. Nie wiedziała jak ma ją pocieszyć. Nagle kobietę wyrwał chłodnych głos nastolatki, przez który po plecach Hokage przetoczył się mrożący dreszcz.
- Opowiedz mi dokładniej o tych stworzeniach.
- Dobrze. Zaczekaj chwilę. - Blondynka podeszła do biblioteczki i z najmniej widocznego zakamarku wyciągnęła książkę obitą w czerwoną skórę. otworzyła ją na pierwszej stronie. - Zacznę od początku. - Tanaka uniosła głowę by lepiej przysłuchać się nowym wiadomościom. - Shurado stworzyła kobieta o boskich mocach - Kaguya Otsutsuki. Nikt nie zna celu dla jakiego to zrobiła. Było ich 4 : Tsunamori,  Gayuuki, Suiren oraz Shiraga. Ten ostatni przekabacił 2 przed ostatnie na swoją stronę i wraz z nimi zaatakował Kaguyę. Ona jednak była silniejsza i zapieczętowała je w 3 shinobi o imionach : Shura, Tsuuki oraz Namine. Bojąc się, że ostatni demon też może się zbuntować, zrobiła z nim to samo.
Demony były pieczętowane z pokolenia na pokolenie pomiędzy klanami wymienionych wyżej osób, aby nie przepadły. Za czasów Hashiramy nikt nie wiedział w kim są te stworzenia zapieczętowane więc uznano je za wymarłe. Ale z tego co widzę to przetrwały do dzisiaj, a przynajmniej Shiraga.
- Więc na tym stoimy. A czy nosiciele mają jakąś specjalną nazwę coś jak jinchuuriki? - zapytała już spokojnie Okami.
- Tak, nosicie nazwę Kiru*.
- Rozumiem. Tsunade, znasz może jeszcze jakiś Kiru?
- Niestety nie, ale gdybym znała to do czego ci by oni byli?
- Wiesz myślę, że chyba lepiej by było gdybyśmy się trzymali razem. Wtedy największe zagrożenie  mogłoby zostać szybko usunięte. Poza tym chciałabym poznać osoby takie jak ja... O! Jeszcze jedna myśl mi chodzi po głowie. Co jest silniejsze : Bijuu czy Shurado?
Tsunade lekko się zamyśliła i tak jak to miała w zwyczaju zaczęła przygryzać swój czerwony paznokieć.
- Nie potrafię ci odpowiedzieć na to pytanie. Musiałybyśmy to przeanalizować.
- Ja mam czas.
- No dobrze. Więc pomyślmy. Bijuu powstały z rozdzielenia chakry Juubiego a on jest inną formą świętego drzewa.
- Zaś Shurado stworzyła Kaguya dzięki mocy drzewa. - dopowiedziała Tanaka
- Racja.  Ale Kaguya pozyskała tą moc więc można powiedzieć, że to Bijuu są silniejsze.
- Mylisz się. Gdyby Ogoniaste Bestie były już dość silne to po co niby drzewo chciało odzyskać swoją skradzioną moc? Sądzę, że Bijuu i Shurado mają ten sam poziom chakry co stawia je w równym świetle.
- Teraz gdy tak to ujęłaś to ma duży sens.  Co prawda troszkę przypominasz mi Naruto jednak jesteś o wiele, wiele bystrzejsza. - powiedziała blondynka z uśmiechem.
- No cóż jestem od niego o 2 lata starsza więc chyba nie ma się co dziwić. A poza tym kobiety są z natury mądrzejsze od mężczyzn. - powiedziała i żartobliwie wystawiła język. Tsunade zaś przyznała jej racje i zaśmiała się. Po chwili jednak powróciły do rozmowy.
- Tsu - chan, słyszałaś coś może o niebieskich płomieniach?
- Tak to kekkei genkai klanu...?! TSU -CHAN?!
- Tak a co? Taka skrócona wersja jest urocza. - odpowiedziała z uśmiechem Tanaka. Hokage się troszkę zdziwiła jednak specjalnie jej to nie przeszkadzało. Pierwszy raz ktoś powiedział do niej tak zdrobniale.
- Wracając do twojego pytania. Tak wiem co to Aoi no Hono*. To kekkei genkai starożytnego klanu Shima.
- Shima? - zdziwiła się dziewczyna. - A nie Tanaka?
- Absolutnie. Klan Tanaka specjalizował się w szybkich i śmiertelnych atakach, a tak owego kekkei genkai nie posiadał.
- A mogłabyś może mi jakoś opisać jak wyglądają te Aoi coś tam? - zapytała. Doskonale znała odpowiedź. Chciała się po prostu upewnić. Tylko jak to możliwe, że jej nazwisko jest sprzeczne z jej zdolnościami?
- No to po prostu płomień tylko że błękitny niczym ocean. A co, coś nie tak?
- Tak i to bardzo. Pewnie się zastanawiasz dlaczego? Może pokaże. - w tym momencie dłonie nastolatki ogarnął wcześniej wspominany ogień.  Tsunade zdziwiła się nie na żarty. Dzisiejszy dzień przysporzył jej  i szarowłosej mnóstwo niespodzianek.
- Widocznie ktoś chciał abyś nosiła takie nazwisko jakie posiadasz.
- Możliwe, bo nie pamiętam nic z dzieciństwa. Najprawdopodobniej wymazano mi pamięć.
- Cóż skoro ci ją wymazano to niestety ciężko będzie ci ją przywrócić, a w najgorszym przypadku będzie to nie możliwe.
- Zawsze można spróbować. Ehh... Ale mnie teraz napierdziela ta pieczęć. - powiedziała i przyłożyła rękę do klatki piersiowej.
- Spokojnie, ból nie potrwa długo. Najwięcej 1.5h. Poprosisz Ami aby zrobiła ci jakiś okład albo żeby użyła medic-jutsu. Która to jest godzina? - rzekła i spojrzała na mały zegar wiszący na jednej ze ścian. - Ho ho! Przesiedziałyśmy tu z dobre 3 godziny! Dochodzi 19! Czas wrócić na górę.
- Hai! Jestem wykończona. Muszę jak najszybciej coś zjeść bo inaczej zdechnę! - powiedziała Okami i złapała się za brzuch. Tsunade tylko uśmiechnęła się widząc dziewczynę i jej zachowanie. Teraz nie przypominała jej Naruto zaś Czwartego. Był równie zabawny, ale i opanowany.
Gdy już wyszły z podziemi, machnęły sobie na znak pożegnania i każda poszła w swoją stronę. Ku zaskoczeniu szarowłosej, przed budynkiem przywódcy wioski czekali na nią jej towarzysze. Szczególną uwagę dziewczyny zwrócił Iromi i jego zabandażowany palec.
- Co ci się stało, ciamajdo życiowa? - zapytała ze złośliwym uśmiechem niebieskooka.
- Nic specjalnego. Zaciąłem się nożem jak obierałem mandarynkę. - powiedział z głupawym uśmiechem.
Tanace napłynęły łzy do oczu. Oczywiście ze śmiechu. Jak do cholery on się mógł zaciąć nożem?! I to przy obieraniu mandarynek?! Ja pierdole zaraz się chyba ze śmiechu zeszczam!
- Przy obieraniu mandarynek, powiadasz? Ami, nie bawi cię to?
- Nie, wyśmiałam go  w domu.
- Ja powiedziałem mandarynek?! Boże! Ami, ty zamiast maści przeciwbólowej dałaś mi chyba jakieś prochy! Skaleczyłem się jak kroiłem tej debilce pomidora do kanapki i zapatrzyłem się na okno.
- I wszystko jasne! Zdziwiło mnie to, że ty taki dobry kucharz zaciąłeś się nożem! A mówiąc o kuchni... Zrobiłeś mi coś do jedzenia, prawda? - zapytała ze zgrozą.
- Owszem. Zrobiłem ci naleśniki z syropem klonowym oraz z dżemem truskawkowym tak jak lubisz.
- Jejku dziękuję ci! Jesteś taki kochany! - dopowiedziała uradowana niebieskooka.
- Tylko, że zamiast ciebie Ami to wszystko zjadła. - poinformował ją ze stoickim spokojem. Tanaka wściekła popatrzyła na swoją towarzyszkę, na której twarzy pozostały jeszcze kawałki wyrobu gastronomicznego.
- Wyczuwam bycie poza moralną kontrolą. - rzekła Kanuro i starła resztki naleśnika z buzi.
- Wiesz... Coś czuję że te naleśniczki zaraz do mnie wrócą.
- Jak?
- Na pewno twój organizm jeszcze ich nie strawił więc jest szansa, że kiedy wypruję i rozetnę twój żołądek, będą całe i cieplutkie oraz będę mogła je zjeść. - wypowiedziała to z przyjaznym sarkazmem jakiego bała się Ami. Podeszła do Iromiego i schowała się za nim. Zaś Okami zmierzała w jej stronę i nawet bóg nie byłby w stanie jej powstrzymać. No chyba że takie oto zdanie wypowiedziane z ust jej przyjaciela.
- Eh... Mnie ona też denerwuje, ale nie musisz się trudzić i wypruwać jej wnętrzności. Zrobię ci nowe naleśniki, oke?
- Dobrze! - i cała złość ją opuściła jednak jeszcze posłała ostatnie ostrzegawcze spojrzenie do zielonookiej.
Zaś ona przełknęła ślinę ze strachu i wyrwała do przodu. Towarzysze podążali tuż za nią. Nie obyło się oczywiście bez rozmowy.
- No to opowiadaj. - zaczął Lloyd - Czego ciekawego się dowiedziałaś?
- Powiem wam jak będziemy już w domu, a to się stanie za parę sekund. - odpowiedziała mu, tym razem chłodno i obojętnie.
- Sądząc po twoim tonie to nie jest nic dobrego, racja?
- Tak, ale... Dobra, skończę w salonie ,a teraz otwórz drzwi, bo ten żarłok stoi pod nimi jak jakaś marna sierota. - powiedziała niebieskooka. Chłopak zrobił jak mu nakazała i cała trójka wtargnęła do budynku.
Okami od razu skierowała się do stołu aby tam wyjawić swoich przyjaciołom co się z nią dzieje. Po chwili dołączył do niej brązowooki ze szklanką wody, a zaraz za nim doszła Kanuro z batonikiem [błagam was, bez skojarzeń xD dop.aut]
- Może to was zdziwić, ale jestem Kiru Shiragi.
- Nani? Można jaśniej, bo nie kumam. - odpowiedziała niebieskowłosa.
- Jestem nosicielem jednego z 4 demonów Shurado - Shiragi.
Oczy jej przyjaciół wyglądały jakby zaraz miały wyskoczyć na stół. Z tego wszystkiego przekąska Ami trafiła nie dam gdzie trzeba i dziewczyna zaczęła się krztusić, a Lloyd zachłysnął się swoim napojem. Po chwili jednak oboje doszli do siebie.
- Ale jak?! Gdzie?! Kiedy?! Jakim prawem, do cholery?! - nie dowierzała konsumująca towarzyszka.
- Przecież nie posiadasz żądnej pieczęci ani ta moc się nie ukazywała wcześniej więc skąd to wiesz?! - dopytywał się Rankuzami.
- Spokojnie droga rodzinko. Demon do sprawa drugo- planowa. Najciekawsze jest to, że te płomienie nie są jego dziełem, a są wyłącznie przez niego podsycane.
- Czyli można powiedzieć że te płomienie to...
- Moje Kekkei Genkai. Kekkei Genkai klanu Shima. - weszła mu w słowo.
- Shima? A nie Tanaka? -wtrąciła niebieskowłosa.
- Dokładnie to samo pytanie zadałam Tsunade. Nie, klan Tanaka nie posiada tak owego kekkei genkai.
- Wychodzi na to, że ktoś chciał abyś nosiła takie nazwisko jakie posiadasz. - wtrącił Iromi.
- Jakbym słyszała Tsu - chan!
- Tsu - chan? - zapytali oboje.
- Tsunade. No, wracając do tematu. Wszystko się ze sobą pokrywa z racji tego że nie pamiętam swojego życia do 14 roku życia. W tym czasie robiono ze mną co chciano więc teraz wychodzi, że jestem Okami Shima! - krzyknęła zbulwersowana. - To nazwisko jest okropne! W ogóle do mnie nie pasuje!
- Racja. Tanaka brzmi o wiele ładniej, ale spójrz na to z innej strony. Posiadasz cudowne i niebezpieczne kekkei genkai.
- Pierwszy i ostatni raz się z tobą zgadzam, Lloyd. -dodała Kanuro. - Teraz moglibyśmy zakończyć tą rozmowę, ale jeszcze nam wszystkiego nie wyjaśniłaś. Mianowicie : Czym są te demony?
- Shurado to skupiska chakry stworzone przez Kaguyę Otsutsuki. Powód dla jakiego je stworzyła jezt nie znany. Demonów jest 4 : Tsunamori, Gayuuki, Suiren oraz mój - Shiraga. Z tego co wiem to ta, która we mnie siedzi to niezłe ziółko. Napuszyła Sui i Gayuu  na czcigodną Kaguyę i razem ją zaatakowali . Tylko Tsuna siedział lub siedziała po stronie stworzyciela. Ale z racji takiej, że panna Otutsuki była od nich silniejsza to zapieczętowała całą 3 w poszczególnych osobach o imionach : Shura, Tsuuki oraz Namine. W obawie, że pozostały też się zbuntuje go również zapieczętowała. No te wsztskie stwory były przekazywane z pokolenia na pokolenie w klanach wymienionych osób. Później za czasów wielkiego Hashiramy mowa o demonach ucichła i uznano je za wymarłe. Ale pojawiła się taka oto Okamicchi i rozpierdoliła caaałłyy system. Koniec! I jak wam się podobała moja opowieść? - zapytała ze sztucznym uśmiechem.
- Łał. I ty to wszystko zapamiętałaś? Z tego wszystkiego to tylko wiem, że były sobie 4 demony a później zniknęły i później znowu powróciły. - skomentowała zielonooka.
- Czyli są jeszcze takie osoby jak ty? - zapytał Iromi.
- Prawdopodobnie, ale nikt nie wie nic na ich temat. Jednak ja wyczuwam chakrę pozostałych demonów mimo ,że pewnie są na drugim końcu świata. Ciężko będzie ich namierzyć. - odpowiedziała ze smutkiem.
- Rozumiem... Hmm... Co moglibyśmy zrobić... - począł zastanawiać się brązowowłosy i zaczął gładzić się po brodzie.
- Wiecie, ja to bym zrobiła taki myk, żeby rozesłać do wszystkich wielkich wiosek listy z tym wszystkim no i wiecie oni nam później odpiszą czy mają u siebie jakiegoś no... tego... Jak wy się tam nazywacie? - przerwała Kanuro w połowie wypowiedzi.
- Kiru.
- A no właśnie, no i wtedy albo my byśmy się zebrali  i tam do nich wyruszyli albo oni by zrobili to samo... Ale znając życie to jest głupi pomysł i uznacie mnie za debila! - dokończyła niebieskowłosa i dokańczała przekąskę.
- Ami... Przecież to jest genialne! - krzyknął Lloyd.
- Serio?! - zapytała niebieskowłosa.  - I to ty mi to mówisz?! Ja chyba jestem w niebie! Miśka, czy ja umarłam?! - krzyknęła i złapała Tanakę z bluzkę.
- Nie umarłaś, spokojnie. Tylko że...
- Okami, przecież to jest najlepsze wyjście.
- Iromi!
- Co się stało?
- Mamy jeden problem...

_____________________________________________________
Witam, wszystkich po długiej przerwie. Na początek chcę przeprosić za tak długą nieobecność. Sama nie spodziewałam się że tyle to potrwa. Ale cieszmy się i radujmy, bo GT ruszyło i szybko nie stanie! C:
I chcę jeszcze szczególnie podziękować Natce Takishimie, która mnie zagrzewała do walki.
Jeśli chodzi o tą mandarynkę to jest to sytuacja z życia wzięta gdzie mój kolega wyrządził sobie podobną krzywdę xD.
Tam gdzie wstawiłam * przy wyrazach, są one moim wymysłem i proszę i nie kopiowa bez mojej zgody c:

Na koniec wstawiam wam fotę Okami w kimono:
Bayo!


czwartek, 24 kwietnia 2014

Brak pomysłu na tytuł xD

Ohayo!
Tak więc to ja, Okamicchi Kurosaki! Chcę zapodać ważne ogłoszenie parafialne ! Ekhem! Turuturuturuturu brzdęk!
NOWY ROZDZIAŁ UKAŻE SIĘ NAJPRAWDOPODOBNIEJ W SOBOTĘ W POŁUDNIE LUB WIECZOREM!
No więc to tyle. W takim  razie do soboty!
A na końce wstawiam wam takiego pięknego Naruciaka i taką piękną Tsunade :
Ja pitolę! 1700 wejść! +O+

środa, 12 marca 2014

Mam złą wiadomość :(


Tak jak w tytule. Mam tak zwanego przeze mnie : WriteBlock'a czyli nie mam na razie pomysłu co pisać dalej. Naprawdę. Zaczęłam pisać rozdział 4 i po kilkunastu linijkach stwierdziłam że jest bez sensu :-/. Próbowałam od nowa, ale znów mi nie wyszedł. A inne pomysły na razie nie wchodzą do mojego ,,zawalonego czytaniem ,,Krzyżaków", mózgu.
Tak więc życzcie mi weny i do napisania!

sobota, 8 marca 2014

Liebster Award

,,Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za ,,dobrze wykonaną robotę". jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechniania. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie ty nominujesz 12 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który cię nominował."


Mnie nominowała Paula (http://last-hope-world.blogspot.com/)
Ari .3.

1. Co sprawiło, że zaczęłaś pisać?
Chciałam spróbować swoich sił w literaturze.
2. Czy lubisz swoich czytelników?
Kto ich nie lubi? Oczywiście!
3. Masz jakieś motto?
Niet .3.
4. Co najbardziej lubisz robić?
Słuchać muzyki i oglądać anime.
5. Twoja ulubiona piosenka?
6. Jakie jest twoje największe marzenie?
Zamieszkać w Zakopanem *3*
7. Twoje największe osiągnięcie?
Leżenie w łóżku do 19.00 xD
8. Jakie miejsce na świecie najchętniej byś odwiedziła?
Japan *O*
9. Jeśli za tydzień miałby byś koniec świata co byś zrobiła?
Eee... Najpierw druga seria Fairy Tail. A potem może się dziać co chce
10. Co zawsze poprawia ci humor?
Jak coś nie wychodzi mojemu starszemu bratu.
11. Kim chciałaś zostać będąc dzieckiem?
Prezydentem (bitch please,nadal chcę)


Moje nominacje:
1. Natalia Takishima (http://pocalunek-smierci-ft-i-naruto.blogspot.com/)
2. NutellaQ (http://crystal-ninja.blogspot.com/)
3. Monika Karui (http://ja-w-swiecie-shinobi-konoha.blogspot.com/)
4. Uruha Yuki Stein (http://pauline-in-shinobi-world.blogspot.com/)
5. Amane Chan (http://seven-devils-all-around-you.blogspot.com/)
6. Nanami Akasuna (http://konohahighschoolstoriesbynanami.blogspot.com/)
7. Neko Fuyu (http://testament-zabojcow-kioto.blogspot.com/)
8. Utau Yami & Akasuna Kori (http://kaze-no-atesaki.blogspot.com/)
9. Karolina Hiraku (http://konoha-talents-school.blogspot.com/)
10. Code Breaker (http://susanooo.blogspot.com/)
Mam jedynie 10 nominacji.

Pytania:
1. Co jest twoją inspiracją do dalszego pisania?
2. Ulubiony serial?
3. W jakim świecie wolał byś/abyś żyć : Fairy Tail, Bleach, One Piece czy Naruto?
4. Masz zwierzątko?
5. Twoje hobby/ulubione zajęcie?
6. Idol?
7. Ulubiony przedmiot w szkole?
8. Gdybyś miał/a do dyspozycji 3 dowolne życzenia, co byś zrobił/a?
9. Co Cię odpręża?
10. Jaka jest według Ciebie najważniejsza cecha przyjaciela?
11. Co jest twoim marzeniem?










poniedziałek, 17 lutego 2014

Chapter 3

- RASENGAN! - dało się słyszeć donośny krzyk chłopaka, który wyskoczył z lasu. Jego celem była Tanaka. Jednak nie dała się zranić tylko natychmiast się odwróciła i zablokowała atak swoją nowo nabytą mocą. Oboje odskoczyli od siebie na dużą odległość. Młody się nie poddawał i co chwilę przypuszczał kolejne ataki. Lecz na darmo. Dziewczyna była od niego szybsza i sprytniejsza. Jej towarzysze próbowali jej pomóc, ale dostali zajęcie. Z taigi wyszyły kolejne 2 osoby. Pierwszą z nich był dość wysoki mężczyzna z szarymi, szpiczastymi włosami. Ciężko było rozpoznać jego tożsamość, ponieważ całą twarz, oprócz prawego oka, zakrywała maska. Obok niego stał młody chłopak o skórze białej niczym śnieg. Starszy skinął głową na znak aby czarnowłosy zajął się zielonooką. Tak też zrobił. Szarowłosy zajął się Rankuzamim.
 Niebieskooki atakował raz po razie. Żadnym nie udało mu się nawet zadrapać przeciwniczki. Jej zwinne, podobne do kocich, ruchy nie pozwalały mu na żaden kontakt. Zaczął się powoli męczyć. Ale był zbyt upartym i zawziętym stworzeniem aby się poddać. Kolejne kunai'e wyrzucone w stronę dziewczyny wbiły się w skałę za nią. Przystał na chwilę. To była dla niej idealna okazja. Momentalnie znalazła się na ścianie skalnej obok blondyn i użyła niebieskich płomieni. Chłopak przeraził się tym jak twarda i zdolna jak na swój wiek jest jego rywalka.
Ami w konfrontacji z czarnowłosym posługiwała się swoim taijutsu i niezwykłą siłą. Młodszy próbował atakować lecz niebieskowłosa nie pozwalała mu na to. Pozostała mu jedynie obrona i uniki, które nie zawsze mu wychodziły. Nagle Kanuro pojawiła się przed nim niczym grom z nieba. Chłopak był jednocześnie zdziwiony jak i w duchu przerażony. Dziewczyna przystawiła palce do jego klatki piersiowej i ,,sprzedała mu pstryczka". Z początku nic nie poczuł, ale już po paru sekundach odrzuciło go na około 15 m od przeciwniczki i uderzył w skałę. Był to dla niej idealny moment. Jej rywal leżał już na wpółprzytomny, niezdolny do walki. Zaczęła powolnym krokiem kierować się w jego stronę aby go wykończyć. Miała w planie zastosować swój słynny ruch : kopniak z pół obrotu, który potrafiłby roztrzaskać górę. Stanęła nad nim i złowieszczo uśmiechnęła się z pod kaptura. On z bólem się podniósł i błagalnie na nią spojrzał. Ale jej wcale to nie ruszyło. Już wzięła zamach gdy nagle usłyszał swój przydomek z misji :
- Ao! Do reszty już cie gnie?! - krzyknęła na nią Tanaka. - Nie chcemy się z nikim zabijać! Daj mu spo-! - tylko tyle zdążyła powiedzieć z nim zrobiła unik przed techniką rywala zwaną ,,RASENGANEM". Nigdy wcześniej nie spotkała się z tak upartym i upierdliwym osobnikiem płci przeciwnej.
- TATAKAI O YAMERU! - wydarł się do walczących Lloyd. Wszyscy popatrzyli na niego ze zdziwieniem, ale zrobili jak kazał. Nikt nie zauważył ,że Rankuzami przeprowadzał tylko pokojową konwersację z szarowłosym. 
- Po kiego grzyba wy się bijecie?! Ao, Shiro?! Słucham tłumaczeń!
- Ej! Ten blond-włosy idiota mnie zaatakował! Co miałam paść na kolana i błagać o łaskę?! - odryknęła Okami wskazując rękoma na młodego. Ten zaś oburzył jak nazwała go przeciwniczka.
- No dobra daruję ci... Ale ty! Po jaką cholerę?! No po jaką?! Jeszcze ci się zabijać zachciało! 
Już dawno powinienem cię wysłać do psychiatry! Teraz masz go wyleczyć, jasne?!
Dziewczyna spojrzała na niego i wzruszyła ramionami. Jednak postanowiła uleczyć obcego.
- Ale żeby było jasne : robię to z własnej woli! - krzyknęła do niego.
- A już jak sobie kurwa chcesz! - rzekł i machnął na to ręką. - Egh! Przepraszam za moje zachowanie, Kakashi. Czasem muszę sobię porządnie ryknąć. Inaczej nie wytrzymałbym z tymi dwoma dziewczynami. - zwrócił się do niego i uśmiechnął przepraszająco.
- Nic się nie stało. Każdy odreagowuje inaczej. O, zapomniałbym. Przedstawię moich uczniów. Ten tutaj to Uzumaki Naruto. A tam ten to-
- DLACZEGO NIE ZWRACASZ SIĘ DO SENSEI'A Z SZCUNKIEM?! - wtrącił się blondyn.
- Uspokój się Naruto. Lloyd jest jouninem tak jak ja i to w dodatku starszym od ciebie. - uspokajał go nauczyciel. Młody tylko popatrzył do góry na shinobi z Taki. Dlaczego w górę? Proste. Brązowowłosy był wyższy nawet od jego mistrza i to nie mało. Brakowało mu 3 cm do bycia dwu-metrowcem. Rankuzami spojrzał na niego z uśmiechem podnoszą jedną brew ku górze. Niebieskowłosy odwrócił wzrok i parsknął.
- Ehh... Pozwól że dokończę. Więc tamten chłopak, którego zbiła twoja sympatyczna koleżanka to Sai.
- A nazwisko?
- Nie powiedział mi. Jest nowy. Należy do korzenia więc musi pozostać jak najbardziej anonimowy. Jeszcze raz przepraszam, że wzięliśmy was za kogoś innego.
- Wybaczam. Najważniejsze jest to, że nikt nie odniósł poważniejszych obrażeń. - w tym momencie popatrzył na niebieskowłosą z mordem w oczach. Ta to zauważyła, wzruszyła ramionami i powróciła do leczenia. Do grupki rozmawiających dołączyła Tanaka. Jej oczy od razu powędrowały na Uzumakiego. Zrobiła taką minę jakby miała zaraz wydłubać mu oczy, wepchnąć je do gardła aby patrzył jak rozpruwa jego wnętrzności od środka. Nie odezwała się nawet słowem, a Uzumaki i tak schował się z jej wysokim towarzyszem.
- Ej, koleś, weź zabierz ode mnie  swoją straszną przyjaciółkę, dattebayo. - szepnał do niego.
- Nie martw się. Ja tu jestem więc nic ci nie zrobi...Chyba. - Tą ostatnią część wypowiedział tak aby użytkownik rasengana nie usłyszał.
- Tak więc ,Kakashi to jest Okami Tanaka. Nasza wojowniczka. - Dziewczyna szybko podeszła do niego i wyszeptała mu coś do ucha.
- Pan uczy  tego chłopaka?
- Tak.
- A szczepił go pan może na wściekliznę czy owsiki? On jest albo taki narwany albo ma ADHD. Radziłabym panu go zbadać.  - po tych słowach odsunęła się od niego. On popatrzył na nią krzywo. Ona tylko parę razy spojrzała to na Uzumakiego to na Kakashiego i pokiwała twierdząco. Naruto zrobił naburmuszoną minę. W końcu do pozostałych dołączyli Sai i Kanuro, którzy w trakcie prowadzili przyjazną konwersację.
- Ale ty jesteś słaby! Dałeś sobie skopać tyłek babie! Wstydź się!
- Dziękuję, że taki mnie lubisz. - odpowiedział ze sztucznym uśmiechem na ustach. Ona jednak tego nie zauważyła. Na jego szczęście. Nienawidziła sztucznych i przereklamowanych osób.
- O! To jest Ami Kanuro. Jest bardzo miłą... Wróć! Co ja gadam! Przecież do pogięty umysłowo, seryjny, niewyżyty morderca!
- NANDA?! Chcesz w pysk ty picusiu glancusiu?! - odwarknęła, stając na palcach i łapiąc go za kołnierz.
- Spróbuj!. - Tanaka tylko zrobiła totalnego facepalm'a. Zaś reszta grupy uniosła brwi do góry.
- Cóż, skoro oni się biją mogę zapytać. - Okami zrobiła się w tym momencie niesamowicie poważna jak nigdy dotąd. - Dlaczego nas zaatakowaliście?
- Gomen. Przez pomyłkę wzięliśmy was za jakiś nowicjuszy z Akatsuki. - tłumaczył się Hatake.
- Akatsuki?! Mieliście jakąś misję schwytania ich?! Wiecie gdzie oni są?!
- Niestety nie. Naszą dzisiejszą misją było dostarczenie pewnego zwoju do przywódcy wioski, w której w również się zatrzymaliście.
- Skąd wiesz że tam byliśmy? Śledziliście nas?
- Twój towarzysz mi powiedział. Dlaczego aż tak interesują cię Akatsuki?
- Ponieważ zniszczyli naszą wioskę. Dlatego.
Szarowłosy z początku się zdziwił jednak po chwili dostrzegł symbol na ochraniaczu dziewczyny.
- Takigakure... Przykro mi bardzo z tego powodu... Może...!
- Co? - zdziwiła się i zobaczyła co wyprawiają jej przyjaciele. Jej oczom ukazała się następująca scena :
Naruto i Sai próbowali odciągnąć Ami, która uczepiła się nogi Lloyda tym samym się w nią wgryzając. On również próbował ją odczepić jednak nic z tego. W niebieskookiej się zagotowała i już miała użyć swojej mocy. Zatrzymał ją jednak jounin z Konohy. Skinął jej głową że sam się tym zajmie. Przyłożył rękę do ziemi w pobliżu bijącej się młodzieży i wykonał parę pieczęci. Po tym z jego ust wydobyły się słowa jakiejś techniki.
- Raikiri. - Ziemia w miejscu bijatyki spowiła się błyskawicami oraz poraziła prądem osoby znajdujące się tam. Od razu ustawiło ich to do pionu. Tanaka zaczęła śmiać się z min swoich przyjaciół. Oni jednak nie byli tacy zadowoleni. Otrzepali się i uspokoili. Po tym Ami i Lliyd posłali sobie ostatnie mordercze spojrzenia.
- Skoro sytuacja już się uspokoiła. Możemy ruszać w dalszą drogę. Lloyd, Okami, Ami. Czy chcielibyście udać się z nami do Konohy? Zapewnimy wam mieszkania oraz będziecie mogli spokojnie żyć w naszej wiosce. Zgadzacie się? 
- NANI KORE?! NIE MAM ZAMIARU WRACAĆ DO DOMU Z TĄ STRASZNĄ DZIEWCZYNĄ, DATTEBAYO! JESZCZE MNIE PO DRODZE UDUSI CZY COŚ! - krzyczał przeciwny tej decyzji Naruto. Jego dawna rywalka popatrzyła na niego z szyderczym uśmieszkiem aby jeszcze bardziej go przestraszyć. Jemu aż ciarki przeszły po plecach.
- Cóż.... Czemu nie? Dziewczyny, co myślicie? - zapytał już ogarnięty Iromi.
- Hmm... Ja sądzę, że to dobre wyjście. Będzie nam łatwiej wtedy dorwać Akatsuki. - odparła Tanaka. - Ami?
- No dobra... I tak chyba nic lepszego nie mogło nas spotkać. - rzekła obojętnie.
- Cieszę się że taka jest wasza decyzja. Możemy ruszać? - zapytał Kakashi.
- Hai! - odpowiedzieli wszyscy jednogłośnie. Zaczęli kierować się w stronę Konohagakure - wioski tętniącej życiem i posiadającej jinchuuriki Kyuubi'ego. Nikt z Taki nie domyślał się że jest nim ten niewyżyty i hałaśliwy blondyn. Jednak Okami zauważyła, że jego chakra jest inna niż reszty, ale podobna do jej. Nigdy nie sądziła że spotka kiedyś taką osobę co ona.
Droga zleciała bardzo szybko. Co prawda nikt nie zamienił ze sobą ani słowa nikt nie odczuwał jak długo trwało dotarcie do wioski. 
Jounini z Taki stanęli przed bramą Konohy. Odrazu udali się do siedziby Hokage. Gdy przemierzali zatłoczone ulice, ludzie przyglądali im się ze zdziwieniem. Pewnie przez ich ochraniacze i trochę inny styl ubioru. Prowadzeni przez Kakashiego, szli długim, szarym korytarzem . Szarowłosy zatrzymał się przed dębowymi drzwiami i zapukał 3 razy. W odpowiedzi usłyszał donośne ,,WEJŚĆ" i cała czwórka tak postąpiła.
- Ohayo, Hokage - sama. Misja zakończona pomyślnie. Wracając spotkaliśmy ninja z Takigakure, która została niedawno zniszczona przez Akatsuki. A oto oni, chodźcie! - Do pomieszczenia kolejno weszli Lloyd, Ami, a na końcu Okami. Na widok szarowłosej, blondynka siedząca z biurkiem lekko się zdziwiła czego nie zauważyli pozostali.
- To jest Lloyd Rankuzami, Ami Kanuro oraz Okami Tanaka. Ja już pójdę. Porozmawiajcie  na osobności. - rzekł i spojrzał na czarnowłosą kobietę stojącą przy biurku. Wiedziała o co chodzi i wyszła wraz z Hatake. 
Wszyscy równocześnie się ukłonili.
- Więc, jesteście Taki... Hmm... - przez chwile lustrowała wzrokiem każdego z osobna. - Jesteście drużyną?
- Hai.- odpowiedział za całą ich trójkę Iromi. - Sądząc po twojej szybkej odpowiedzi jesteś kapitanem?
- Zgadza się, Hokage - sama.
- Dobrze. Wasza ranga?
- Wszyscy jesteśmy jouninami.
- Mieliście może wcześniej swoje własne drużyny?
- Nie, jeszcze nie. I nie mieliśmy takiego zamiaru.
- Wasz wiek?
- Dziewczęta mają po 18. Ja jestem o rok starszy.
- Dobrze. Miej więcej orientuję się jacy jesteście. Liczę, że będziecie pomagać w Konohagakure.
- Nie ma co do tego wątpliwości, Hokage - sama.
- Mówcie mi Tsunade. - po tych słowach uśmiechnęła się i puściła do nich oczko. Wszyscy troszkę się zdziwili jednak zaakceptowali jej prośbę. - No dobra. Trzeba załatwić wam jakieś mieszkania. Chcecie mieszkać każdy w osobnych domkach czy w jednym dużym?
- Wolelibyśmy mieszkać wszyscy razem.
- Dobrze. Zaczekajcie chwilę. - i wyszła na chwilę do innego pomieszczenia.
- Nie myślałem nigdy że Hokage będzie taką miłą kobietą. I że będzie miała tak duży biust. Nawet trochę za duży.
- Taki jak nasza Misia. (Ami mówi tak czasami na Okami. dop.aut.) - rzekła niebieskowłosa.
- Ej! Przecież nie są takie wielkie!
- Owszem są.
- Aha! Ty mi zazdrościsz! Tu cie mam robaczku! 
- W -wcale nie! 
- Dziewczyny, czy wy nie możecie czasami rozmawiać na normalniejsze tematy, a nie porównywanie biustu? - w tym momencie do pokoju weszła Hokage. W ręce trzymała klucz z zawieszką w kształcie kota. 
- Proszę oto klucz to waszego nowego domu. Numer jest napisany z tyłu zawieszki.
- Arigatou gozaimashita, Tsunade. 
- A, byłabym zapomniała! Prosiłabym abyście się jutro u mnie stawili na 12.00. Chciałabym sprawdzić jak dacie sobie radę jako trenerzy.
 - Dobrze. Będziemy. Jeszcze raz dziękujemy i do zobaczenia jutro! - odpowiedział Rankuzami i wszyscy udali się do swojego nowego miejsca zamieszkania. Znalezienie go nie było trudnym wyzwaniem, gdyż znajdował się tuż przy siedzibie Hokage. 
Gdy weszli do budynku im oczom ukazał się duży salon połączony z kuchnią(ich dom wygląda tak samo jak dom Kushiny i Minato. dop.aut.). Dalej znajdowały się rozwidlenia do łazienki, schowka i 2 sypialni. Pierwszą z nich zajęły dziewczęta, zaś Iromiemu przyszło spać samemu.
- Ej... Wiecie co... Ja pierwsza idę pod prysznic! - krzyknęła Ami i pobiegła do łazienki.
- Nie! Po moim trupie! - podążyła za nią Tanaka. Jednak Kanuro zamknęła się od środka i już nic nie dało się zrobić. Okami zaczęła walić pięściami w drzwi oraz drzeć się do koleżanki.
- No weź! Ja się bardziej zmęczyłam walcząc z blondaskiem! Wyjdź, ja szybko się umyję i cię wpuszczę, co? - tą ostatnią część wypowiedziała łagodnie, z nutą zachęty w głosie.
- Nic z tego! Jestem już goła i włączam prysznic!... O! Słyszysz? - w owym momencie z pomieszczenia znajdującego się za białymi drzwiami, dało się słyszeć dźwięk lecącej wody.
- No nie! Dlaczego ty mi to robisz! Ty się kąpiesz 3 godziny!
- Peszek! - odkrzyknęła z pod prysznica niebieskowłosa. Szarowłosa odeszła naburmuszona od drzwi toalety i skierowała się do kuchni. Przeczuwała, że spotka tam Iromiego. Jednak go w niej nie zastała. Skierowała się do jego sypialni. Drzwi były lekko uchylone. Weszła niepewnym krokiem do środka. Ciemno. Wyłącznie światło księżyca docierało do owego pomieszczenia wdzierając się przez otwarte na oścież drzwi balkonowe. Ruszyła w ich stronę. Dosięgnął ją miły powiew wieczornego wiatru. Wyjrzała zza futryny i zauważyła sylwetkę chłopaka opartego o poręcz balkonu. Stał tam w samym podkoszulku i swoich długich, czarnych, podartych spodniach. Jednak coś innego przykuło uwagę dziewczyny. Z ust jej towarzysza wydobywał się dym. Była bardzo zdziwiona tym co widzi. 
- Od kiedy? - zapytała.
- A od dzisiaj. - powiedział i uśmiechnął się pod nosem.
- Tak właściwie to skąd ty to masz?
- Znalazłem w szafce obok łóżka. Nie jest najgorsze. - po czym z jego ust ponownie wydobyły się opary. Tanaka skrzywiła się lecz po chwili zastanowienia wyrwała mu wyrób tytoniowy i sama się mocno zaciągnęła. Zaczęła chorobliwie kaszleć, tak że ludzie przechodzący pod ich mieszkaniem patrzyli na nią jak na idiotę. 
- O Jashinie! Jak ty możesz palić to cholerstwo! Osz kurwa! Moje oczy! Moje oczy się topią! - zaczęła się wygłupiać. Chłopak zaczął się z niej śmiać a potem zabrał swoją własność. Niebieskookiej to nie umknęło i zwinnym ruchem wytrąciła papierosa z jego ręki. Zaś ta mała rzecz spadła z balkony trafiając na głowę jakiejś starszej pani. Młodzież zaczęła chichotać. Ten chichot przerodził się ,po paru sekundach, w dziki śmiech.
- Ahh! Ami się już pewnie wykąpała więc teraz moja kolej! - rzekła szarowłosa i udała się ku wyjściu. Po drodze sobie coś przypomniała ,,Kuso... Miałam z nimi pogadać o tych płomieniach! Skleroza! Nie no, jutro to już muszę im o tym powiedzieć! Moment, moment! Dlaczego Lloyd sięgnął po pety? To nie jest normalne... Na pewno nie... Zapytam go... Ale to też jutro. Dzisiaj już wszyscy jesteśmy zmęczeni i pewnie nikomu się nie będzie chciało tyle gadać."
- Tylko już nie pal! - krzyknęła w progu i wyszła lekutko przymykając drzwi.
- Hai, hai. - odpowiedział obojętnie. 
Obserwował przez jakiś czas gwiazdy. Niebo było znów bez nawet najmniejszego obłoczka. Myśląc tak cały czas miał przed oczami swoją matkę. A dokładniej jej ostatnie słowa. ,,Zawsze z tobą będę". Przypominając to sobie, złapał się za koszulkę w miejscu gdzie znajdował się jeden z najważniejszy organów - serce. Jednak nie chciał ciągle się tym zamartwiać. Wiedział że nikomu nie da się zwrócić życia i użalanie się nic tu nie da. Potrząsnął parę razy głową i skierował się do wnętrza pokoju. Wciągnął się aby wziąć ręcznik. Wtem rozległ się głośny huk i krzyk wściekłości jednej z jego towarzyszek. Szybko wybiegł ze swojej sypialni aby zorientować się co dokładnie zmajstrowały jego porąbane przyjaciółki. Ten widok nie był dla niego ani zaskakujący, ani niecodzienny. Często widział jak Okami wywarza lub doszczętnie rozwala drzwi aby dostać się do łazienki okupowaną przez Ami. 
- Ja nawet nie chcę wiedzieć czyja to wina. Po prostu mi powiedzcie : kto teraz za to zapłaci. 
- Ona niech płaci i za wodę i za te cholerne drzwi! Czy ty wiesz co ona robiła w tej łazience?!
- Niby co takiego?
- Słowa tego nie opiszą. Po prostu wejdź i zobacz. - rzekła niebieskooka i wskazała ręką w stronę Ami.
- Ami?! Ubierz się kobieto! Może jakby się uparł to można cię wziąć za chłopaka, ale ja wiem swoje! Weź sobie jakiś ręcznik załóż! - krzyczał na nią z zasłoniętymi oczami. Ta nie wzruszona jego apelacją nadal siedziała sobie całkiem naga na oknie. Pod nim było słychać gwizdanie jakiś chłopaków. Okami jeszcze bardziej to zjeżyło. Pewnym krokiem podeszła do okna, odepchnęła od niego koleżankę i wychyliła się przez nie krzycząc do przedstawicieli płci męskiej dane słowa:
- NIE MA KURWA! - po czym zamaszyście trzasnęła drzwiczkami okiennymi. Podniosła swoją koleżankę z ziemi i tak opatuliła ją ręcznikiem, że nie mogła oddychać. Następnie wyprowadziła ją do pokoju ,w którym spały. Sama wzięła ręcznik i zamknęła się w łazience.
Lloyd oparł się o ścianę i czekał aż szarowłosa skończy czynność związaną z higieną osobistą.
Po pięciu minutach sam znajdował się w toalecie. Okami zaś udała się do pomieszczenia, które dzieliła ze starym chrapiącym niedźwiedziem. Wróć, Ami! Cicho weszła do łóżka, tak aby jej nie obudzić. Długo nie poleżała, ponieważ od razu gdy przystawiła głowę do poduszki, zasnęła. ,,Jutro ciężki dzień. Trzeba się dobrze wyspać. O ile ten niedźwiedź mi da..." 






Miałam tą fotę wrzucić rozdział temu, ale się zapomniałam xD
Stwierdzam, że to jest do d**y, za przeproszeniem. .____.
Nie dość że krótkie to jeszcze jakieś takie w ogóle bez sensu.
No cóż, taka wena. Chciałaby iść szybciej z akcją ,ale musiałabym robić o wiele krótsze opisy wszystkiego więc nie.
Następny rozdział nie wiem kiedy, ale będzie dłuższy i trochę ciekawszy. (chyba)

PS W rozdziale pojawiły się ksywki : ,,Ao" i ,,Shiro". Są to nicki jakich używają podczas tajnych misji. Lloyd ma ksywkę ,,Aka". 

Bye!
Okamicchi

sobota, 8 lutego 2014

Chapter 2


- Jak chcesz to zrobić?! Przecież ich już dawno tu nie ma, a ci z lasu na pewno uciekli! - krzyczała niebiesko-włosa. - Jeszcze nie wiem, ale jak na razie... Do póki ich nie złapię i nie zabiję, nie będę miała świętego spokoju. Z resztą, ty pewnie teraz w głębi duszy czujesz to samo... Nie pozwolę na to aby ci skurwysyni zrobili komuś taką krzywdę co nam! - odpowiedziała stanowczo Tanaka. Zdała sobie sprawę, że ich bliscy, przyjaciele i wszystko co dla nich ważne już nigdy nie wróci. Będą teraz musieli rozpocząć nowe, możliwe że lepsze, życie. Spojrzała na brązowowłosego. Wciąż siedział bezwładnie nad zwłokami matki. Ten widok sprawiał jej ogromny ból. Nie wiedziała jak może go pocieszyć. W którymś momencie podniósł głowę i popatrzył na niebieskooką. Jego oczy zdawały się mieć okropnie zimny i martwy wyraz. Były przepełnione bólem, cierpieniem, rozpaczą, a za razem nienawiścią. Dziewczynę przeraziło to spojrzenie. Czuła się jakby zaglądał w głąb jej duszy i próbował ją pożreć. Szybko odwróciła wzrok aby nie czuć dyskomfortu. Nagle nastolatki ogarnął ogromny szok. Chłopak jakby nigdy nic się nie stało, wstał. - Eh... Nie mogę się wiecznie użalać. Przecież chłopaki nie płaczą, mam rację? - rzekł i uśmiechnął się . Okami nie mogła uwierzyć w to, że tak szybko pozbierał się po śmierci ukochane osoby. Właśnie wtedy zauważyła, że ten ciemnooki nastolatek nadaje się idealnie na shinobi. Odwzajemniła ten uśmiech jednak zbyt długo nie wytrzymała i rzuciła się na chłopaka mocno go przytulając. Ten nie okazując najmniejszego zdziwienia odwzajemnił jej uścisk. Do tego przyłączyła się również Kanuro, która wciąż miała łzy w oczach. Cała trójka tuliła się do siebie jeszcze przez chwilę. Potrzebowali takiego odprężenia po tych wszystkich przejściach. - No to co teraz? - ponownie zapytała Ami. - Cóż... Chyba najlepiej będzie jeśli opuścimy to miejsce i zaczniemy całkiem nowy rozdział.- odpowiedział Iromi. - Tylko w jaki sposób? - wtrąciła szaro-włosa. - Heh... Oprócz tego, że miałem zostać przywódcą, zawsze chciałem pomagać biednym ludziom. Jak kiedyś byłem w Kiri to widziałem mnóstwo żebraków. Chciałbym to zmienić. Żeby żaden człowiek nie musiał żyć w ubóstwie. - rzekł Rankuzami. - Snujesz niezłe marzenia. W pewnym sensie to nie mamy nic do roboty oprócz ukatrupienia tych pojebańców z Akatsuki. - dopowiedziała zielonooka. - Wiec, zaczynamy nową przygodę? - A jakże. - Do dzieła. Chodźmy podbić świat! - krzyknęła triumfalnie Okami. Mimo tego, że zostali jedynymi ludźmi z Takigakure nie zbyt nad tym ubolewali. Wszyscy wiedzieli, że wieczne płakanie i użalanie się nie przywróci tego co zostało zniszczone. Wyskoczyli przez rozbite okno. Powoli przechodzili tlącymi się ulicami wioski. Ich domy, sklepy i restauracje były już tylko popiołem i gruzami. Teraz musieli zacząć nowe życie. W pewnym momencie Tanaka gwałtownie się zatrzymała. Wyglądała jakby się czemuś przysłuchiwała. - Okami? Coś się stało? - zapytał Lloyd. - Ciiiiiiicho! Nie słyszycie? …Tam ktoś woła! - Pozostali się zdziwili jednak po chwili równierz usłyszeli ciche wołanie o pomoc. Niebieskooka szybko ruszyła w miejsce skąd wydobywał się głos. Przystanęła przed walącą się chatą . Przykucnęła i zobaczyła przygniecione ciało kobiety. Aby zobaczyć coś więcej musiała się położyć. Obok matki siedziała przestraszona i zapłakana. Szaro-włosa od razu rozpoznała dziecko. - Hanami! Chodź tutaj! To ja! Okami – chan! - Okami Onee – chan! Mamusia się nie rusza! Co ja mam zrobić?! - krzyczała szatynka. - Hanami – chan... Twoja mama już nie... Ona poszła do nieba. Już się nie ruszy... Dlatego też musisz tutaj szybko przyjść! Proszę! Zaufaj mi! - Oka – san... Nie... Nie.... OKA – SAN! - wykrzyknęła przez płacz mała. - Hanami! Płacz tu nic nie pomoże! Musisz jak najszybciej z tam tąd wyjść! Bo inaczej ten budynek się na ciebie zawali! - Ale ja nie... Nie chcę zostawić mamusi... - Hanami – chan... Proszę... Chodź do mnie. - powtarzała Tanaka wyciągając rękę do dziewczynki Nie chciała znów oglądać sceny straty matki. W tym świecie człowiek musi godzić się ze wszystkim. Nawet ze śmiercią. Ale nie małe dziecko. Ono tego nie potrafi. Nagle na miejscu pojawili się towarzysze dziewczyny. Lloyd widząc tą scenę, na nic nie zważając, rzucił się w płomienie aby wydostać dziewczynkę. Zamaszystym ruchem wziął ją na ręce i już miał wybiegać gdy centralnie przed nimi spadła paląca się belka dachu. Szatynka zaczęła płakać ze strachu. Chłopak również nie był okazem spokoju. Okami tylko załapała się za głowę widząc jak głupi i lekkomyślny jest jej kolega. Gdy brązowowłosy podniósł głowę zobaczył, że kolejna belka powoli odrywa się od sufitu, Postawił dziewczynkę na ziemi i osłonił ją własnym ciałem. Oboje ze strachem oczekiwali momentu w, którym nadejdzie ich koniec. Część fundamentu zaczęła się do nich zbliżać uderzając o inne części domu. Rozżarzone odłamki spadały na plecy chłopaka, który syczał z bólu. Belka już spadała na uwięzionych. Kilka centymetrów nad nimi, przeszył i rozłupał ją w drobny mak, niebieski płomień. Jego źródłem było nie nic innego jak prawa dłoń Okami. Uwięzieni i niebiesko-włosa zdziwili się nie miłosiernie. Nigdy nie widzieli tak potężnej mocy. Patrzyli na towarzyszkę z niedowierzaniem. Iromi wraz z dzieckiem wybiegli z gruzów. - Jak ty to... - Nie wiem. - Jak to nie wiesz?! Przecież... - dopytywała się Kanuro. - No mówię ci, kurwa, że nie wiem! Pierwszy raz w życiu to zrobiłam! I powiem szczerze że to było... ZAJEBISTE! - NO RACZEJ! - wtrąciła zielonooka i przybiły z przyjaciółką piątkę. Rankuzami zaś nadal patrzył na dziewczyny i dziwił się co się przed chwilą stało. Jednak miał na głowie inną sprawę. Hanami ze stresu i przemęczenia zasnęła. Nie chciał obciążać niebieskookiej, a Ami nie chciała nieść dziecka i strasznie się upierała. Jemu pozostało to zaszczytne zadanie. - Eh... Baby... No cóż.. Miejmy nadzieję, że nie wszystko doszczętnie spłonęło. Nie mamy ani pieniędzy, ani namiotu, ani jedzenia. A chyba nie będziemy się komuś wpieprzać do domu. - Racja. Chodźmy czegoś poszukać. - wtrąciła Tanaka. Zaczęli poszukiwania od prowiantu. Niestety okazało się, że nic jadalnego nie pozostało. Znaleźli jednak źródło wody i mnóstwo bidonów. Po napełnieniu pojemników, w tym samym miejscu, znaleźli 2 duże namioty. Zapakowali to wszystko do wcześniej znalezionych plecaków. - Chyba mamy wszystko. Oprócz żarełka. Jestem taka głodna! - wtrąciła zażenowana Ami. - No nic nie poradzisz. Czyli możemy ruszać? - zapytał brązowooki. Dziewczęta tylko pokiwały pojednawczo i wyruszyli w stronę bramy. Gdy już opuścili teren wioski, Tanaka odwróciła się jeszcze aby ostatni raz zobaczyć dom. Była późna noc. Cała drużyna była wycieńczona. Postanowili rozbić namioty. W tym czasie Hanami się obudziła. Jednak nie trwało to długo. Napiła się wody i poszła spać do namiotu, który dzieliła z Rankuzami'm. Chłopak postanowił sprawdzić co u jego małej podopiecznej. Miał nadzieję, że już śpi. Mylił się. Dziecko leżało ze łzami w oczach wpatrując się w sufit namiotu. Nastolatek nie był pocieszony tym faktem, ponieważ wychodziło na to, że będzie musiał utulić ją do snu. - Widzę, że nie możemy zasnąć, co? - Ona tylko od kiwała twierdząco. - Ehhh... I co ja mam z tobą zrobić? - Psytul... - N-nani?! - Po plostu psutul. Wtedy zasnę. - odpowiedziała stanowczo. Iromi znalazł się w dość niezręcznej sytuacji. Przez chwilę patrzyli na siebie w ciszy. Że jak? Że niby ja mam ją przytulić? Dziewczynce powoli zaczął się zmieniać wyraz twarzy. Ze stanowczego przerodził się w błagalny. Rozszerzyła swoje duże zielone oczka i wystawiła wargulkę. Przypominała małego, słodkiego szczeniaczka. Ooo... Jaka ona jak kawaii. Nie da się odmówić takiej buziuni! Aż się prosi o porządnego przytulaska! Chłopak uśmiechnął się do niej ciepło. Ona jednak tego nie zauważyła, bo spuściła głowę udając, że płacze. Nastolatek powoli ułożył się na lewym boku przy dziecku. - Chodź. - rzekł spokojnie odchylając rękę. Hanami podniosła się i z radością wtuliła w chłopaka. Tak mocno ścisnęła go w pasie, że nawet nie miał się jak ruszyć. Jednak było to dla niego dość miłe. Pierwszy raz od dłuższego czasu mógł się z kimś poprzytulać. Nawet jeśli było to małe dziecko o imieniu Hanami. Odwzajemnił czynność dziewczynki czule obejmując ją ręką. Ona tylko lekko się uśmiechnęła i od razu zasnęła. Po chwili Rankuzami również zasnął. Teraz oboje chrapali na przemian. - Ile można usypiać dziecko?! - dziwiła się Kanuro. - Co on tam tak długo ro...! …?! - i zrobiła swoją szyderczą minę. - Nie. Na pewno nie. Nawet o tym nie myśli. - Żartowałam! Aahh! Samej mi się chce spać! Chyba idę uderzyć w kimono. - Dobranoc. - wtrąciła Okami. - Taa, dobranoc. - powiedziała niebiesko-włosa i powoli wgramoliła się do namiotu. Tanaka jednak nie mogła zasnąć. Nie chciała zasnąć. Bała się, że znów będzie miała coś z poprzedniej nocy. Chciała teraz siedzieć tak przez wieczność. Tej nocy niebo było bezchmurne. Gwiazdy świeciły jaśniej niż kiedykolwiek. Ciała niebieskie odbijały się w smutnych oczach Tanaki. Chciała aby to co straciła nigdy nie przepadło. Nie była jedyna. Cała trójka oddała by wszystko aby móc wrócić do domu w którym wiedli spokojne życie. Każde z nich pragnęło czegoś najbardziej. Mianowicie , Lloyd chciał w końcu zasiąść na fotelu lidera, Ami chciała znów namalować na straganie pana Ryujinki wielką twarz z wystawionym językiem a Okami... Ona chciała po prostu wrócić. Do wszystkiego. Do trosk, zmartwień, zabaw, pomagania sobie nawzajem, pojedynczych sprzeczek, wspólnych treningów. Mimo tego, że straciła to wszystko zaledwie 4h temu, już się za tym stęskniła. Nie mogła spać przez jeszcze jedną istotną rzecz. Co to w ogóle była za moc? Pierwszy raz w życiu się z tym spotkałam. W tym momencie podniosła rękę z której wydobyły się niebieskie promienie. Nie wyglądała zbyt podejrzanie. Wręcz jeszcze lepiej niż lewa. Tak jakby się zregenerowała . Jednak coś przykuło jej uwagę . Na ręce z której wytrysnęła ta tajemnicza moc , paznokcie były wydłużone i promieniowały na niebiesko. Był to widocznie efekt uboczny używania błękitnego ognia. Postanowiła przełożyć rozmowę o tym na jutro. W końcu zrobiła się senna. Jednak coś podkusiło ją aby zajrzeć do namiotu przyjaciela. Gdy odsłoniła kawałek materiał, jej oczom ukazał się słodki widok. Przy śpiącej dziewczynce leżał brązowowłosy obejmujący ją ręką. Uśmiechnęła się pod nosem. Już miała zamiar wyjść gdy coś ją zatrzymało. Była to noga szatynki zahaczająca o kończynę Tanaki. Nastolatka najpierw się przestraszyła jednak później się uspokoiła. - Okami – chan, zostań. - A-ale nie już miejsca. Pójdę spać do Ami – chan, dobrze? Rano się zobaczymy. - wyszeptała z uśmiechem. - Nie. - Co,,nie”? - Nie idziesz spać do Ami tylko śpisz tutaj. - Ale... - Kładź się! - krzyknęła szeptem dziewczynka. Jej mina była przerażająca. Człowieka o słabych nerwach potrafiłaby nawet zabić. - Hai! - odpowiedziała przerażona szaro-włosa. Jednak to przerażenie było zwykłą grą aktorską. Nie chciała zrobić zielonookiej przykrości. Ułożyła się cicho obok towarzyszy. Przez chwilę przyglądała się dziewczynce, która z uśmiechem odpływała do krainy snów. Jednak zaraz po tym przeniosła wzrok na brązowowłosego. I wtedy w jej oczach pojawiła się iskra. Chłopak spał oparty o lewą rękę, a prawą miał wyprostowaną, ponieważ spała na niej Hanami. Jego wargi były lekko rozchylone po to aby mógł oddychać. Chłopak wiecznie miał katar ( tak jak ja xD dop.aut.). I to było powodem cichego pochrapywania. Najwięcej hałasu robiło dziecko. Wydawało z siebie odgłosy traktoru, który nie może odpalić. Niebieskooka uśmiechnęła się lekko jednak znów wróciła wzrokiem na kolegę. Jeszcze przez chwilę badała oczami jego dobrze zbudowane ciało. Po tym jej powieki same zaczęły się zapadać. Była wykończona wszystkimi wydarzeniami z dzisiejszej nocy. W końcu zasnęła. W pewnej chwili Hanami się obudziła. Było jej nie wygodnie i ciasno ze względu na to, że dwójka nastolatków coraz bardziej się do niej zbliżała. Popatrzyła na nich najpierw normalnie. Po chwili kąciki jej ust powędrowały do góry i przerodziły się w złośliwy uśmieszek jaki w zwyczajach mieli szalenia naukowcy. Niczym kot wygramoliła się z posłania i bezszelestnie przemknęła do namiotu Ami. Cichutko odchyliła materiał zasłaniający środek pomieszczenia. - Ami – senpai? - Hm? - burknęła Kanuro. Była tak rozespana, że nawet nie wiedziała co mówi. - M – mogę z tobą spać? Bo Lloyd – senpai chrapie – powiedziała dalej się szyderczo uśmiechając czego niebiesko-włosa nie dostrzegła. - Yhym... - odburknęła twierdząco. Mała szybciutko wgramoliła się pod koc i wtuliła się między piersi nastolatki. Ta nawet nie zwróciła na to uwagi. Od razu po odpowiedzeniu na pytanie zasnęła i nie wiedziała co się wokół niej dzieje. I obie spały w jednym namiocie. Całkiem inaczej niż było planowane. Noc minęła dla całej czwórki bardzo szybko. Wręcz za szybko. Każde z nich było nie wyspane. Pierwsza obudziła Kanuro. Spała ze wszystkich najdłużej. Wychodząc z namiotu od razu zraziły ją ostre promienie słońca. Tego dnia było wyjątkowo ciepło. Zaraz po niej z szałasu wyszła dziewczynka. Otarła oczka i zapytała : - Która godzina? - 12.00 - Oooo! Pielwsy laz w zyciu tak długo śpałam! - po tym jej twarz przybrała podejrzany wyraz. Ami podniosła jedną brew i przechyliła głowę ze zdziwienia. Dziewczynka pognała w stronę namiotu towarzyszy. Odsłoniła ,,drzwi”. Na jej rumianą buzię wskoczył uśmiech od ucha do ucha. Nie była to raczej dziwna reakcja na takie zjawisko. Szatynka pokazała do niebiesko-włosej aby podeszła. Tak zrobiła. Gdy zajrzała do środka na jej twarz wpłynął ten sam uśmiech. Obie przedstawicielki płci żeńskiej obserwowały jeszcze przez moment ten słodki widok jednak szaro-włosa zaczęła się wiercić. Te przestraszyły się i migiem odskoczyły od pomieszczenia. Z czego właściwie się tak cieszyły? A mianowicie : Lloyd spał w tej samej pozycji gdy w namiocie była jeszcze Hanami. Na jego ramieniu nie spał kto inny jak Tanaka. Było to dość urocze. Nagle Okami zaczęła się budzić. Pod głową poczuła coś twardego i wąskiego. Podniosła się z zamkniętymi oczami jak to miała w zwyczaju. Gdy je otworzyła spaliła totalnego buraka. Zaczęła się z tej sytuacji tak głośno śmiać, że aż zbudziła przyjaciela. Ten przeciągnął się niczym kot i zobaczył głupawkę szarowłosej. - Czy Ami znów dosypała ci czegoś do picia?...! Chwila! Co ty robisz ze mną w namiocie?! Cholera jasna nie mów że..?! Kurwa Okamicchi! Gomen'nasai! To nie moja wina! Tak działa natura każdego face -! - BAKA! - krzyknęła i na dobry początek dnia rzuciła w niego metalowym bidonem. - NIE MIEJ JUŻ TAKICH SKOJARZEŃ JAK AMI, TY ZBOKU! - Czyli nie ten? - NIE! - To co ty tu robisz?! - A bo ja ci wiem?! Ta mała lisica mnie tu zatrzymała! Nie moja wina, że z niej taka przebiegła małpka! - rzekła ze śmiechem. - Hmm... - Co? - Powiem ci szczerze, że jesteś całkiem wygodny. - powiedziała i poklepała go po torsie. - HE?! - w tym momencie spalił buraka. - Ha ha ha! Jaka ja jestem miła! Ahhh... Dobra! Ruszmy te tyłki! Czas trochę powędrować! - powiedziała wesoło i wyciągnęła chłopaka za sobą z namiotu. - Witajcie, nowożeńcy. Jak minęła wasza noc poślubna? - zapytała Kanuro pakując shurikeny i bidony do plecaka. - Zamknij się ! - krzyknęli towarzysze z namiotu. - Żartowałam! To co rodzinka? Idziemy podbić świat! - wykrzyknęła triumfalnie Ami. - Hai! - krzyknęli wszyscy równocześnie. Nastolatkowie zarzucili na siebie długie, czarne płaszcze z dużym kapturem aby nie można było rozpoznać ich tożsamości. Dziewczynka schowała się pod płaszczem na plecach Rankuzami'ego. W końcu wyruszyli. Skakali po drzewach przez las podziwiając piękno przyrody. Promienie słońca ledwo docierały do lasu więc było tam dość chłodno i przyjemnie. Gdy przemierzyli porośniętą równinę wybiegli na otwartą przestrzeń. Znajdowała się tam dość duża wioska. Nigdy o niej nie słyszeli. Ale to nie przeszkodziło im w wtargnięciu na jej teren. Przemierzali spacerkiem zatłoczone ulice miejscowości. Było to najbardziej głośne i ruchliwe miejsce jakie do tej pory widzieli. Sprzedawcy krzyczeli do siebie nawzajem , dzieci biegały pomiędzy nogami dorosłych uciekając przed rozzłoszczonym nauczycielem. W końcu uwagę wędrowców zwróciła duża knajpa. Postanowili wejść do niej i posilić się przed dalszą podróżą. Zajęli miejsce w ciemnym słabo widocznym kącie. Dziewczynka zgramoliła się z pleców chłopaka i zaczęła marudzić na temat jedzenia i picia. Kanuro nie mogła znieść gadaniny dziewczynki. - No to do jasnej cholery! Czego ty dziecko chcesz?! - krzyknęła ze złością waląc pięściami w stół. - Emmm... Chcem.... Malinowego lizaka i frytki! - rzekła radośnie szatynka. Niebiesko-włosa zrobiła tylko pokerową minę i wstała. Zaczęła kierować się coraz szybciej w stronę kasy. Jej towarzysze tylko popatrzyli na siebie ze zdziwieniem. Zielonooka podeszła do blatu i ponownie uderzyła pięściami w mebel. - Poproszę malinowego lizaka i frytki. - Lizaka?! Ha ha ha ha ha!!! Frytki mogę jeszcze załatwić, ale lizak! Polizać to ty sobie możesz mo - w tym momencie złapała za kołnierz sprzedawcę, podniosła go i popatrzyła z mordem w oczach. - Słuchaj mnie ty spasiony zboku! Tam czeka na mnie wybredny bachor! Jak nie dasz mi teraz tego lizaka to rozgniotę twoją czaszkę o ten blat! Jasne?! - w tym momencie Okami poderwała się z siedzenia i próbowała odciągnąć koleżankę. Jednak na darmo. Ami wyrywała się i o mało co nie zabiła kopnięciem mężczyzny za ladą. - Pani! Pani coś z nią zrobi! Niech ją pani zaszczepi na wściekliznę! - Coś ty powiedział?! - A to że jeśli się nie uspokoisz to wezwę ochronę! - odwarknął sprzedawca. Nastolatka wpadła w jeszcze większyszał. Lloyd podziwiał całą sytuację zza stolika siedząc obok dziewczynki. - Ehh... Myślisz że powinienem tam pójść? - zapytał szatynki. Ta tylko się uśmiechnęła i pokiwała twierdząco głową. Chłopak ponownie westchnął i zaczął zmierzać w stronę zamieszania. - Ami! Ogarnij się, bo ten grubas cię wsadzi do ciupy! - Najpierw niech mi da tego pie******ego lizaka! - No dobra. Wystarczy już tego dobrego. - wtrącił Rankuzami. Złapał Kanuro w pasie i przerzucił ją przez ramię. Dziewczyna zaczęła bić go i kopać. Ten jednak nie wzruszony zapytał : - Czy mógłby pan mi podać te frytki? - Dobrze. - rzekł i pokierował się w stronę kuchni puszysty. - Wariatka. - dorzucił pod nosem. - Już po szalałaś? - zapytała z wrednym uśmiechem Tanaka. Buntowniczka tylko parsknęła i strzeliła focha. - Rozumiem. Foch z przytupem na 5 minut? - Tak. - Oke. Jakoś wytrzymam bez twojego krzykliwego głosu. - NO DOBRA, DOBRA! NIE FOCHAM SIĘ! - No i widzisz jak ja cię dobrze znam! - rzekła szaro-włosa. Zielonooka w odpowiedzi wystawiła jej język. - Ej, Lloyd! Postawisz mnie już?! - Nie. - A no to ok … Czekaj! Dlaczego niby nie?! - Nie postawię cię w obawie, że zabijesz sprzedawce swoim słynnym kopniakiem z pół obrotu. I wtedy pójdę siedzieć razem z tobą za pomoc w zabójstwie. - WCALE NIE! JUŻ JESTEM OPANOWANA! A TERAZ MNIE PUŚĆ TY DURNY DEBILU!!! - krzyczała rzucając się na wszystkie strony. - Właśnie widzę. - W końcu do młodzieży podszedł właściciel lokalu i podał brązowowłosemu frytki. - Arigato gozaimashita. - odpowiedział chłopak. Teraz niósł dwie rzeczy : frytki i rozwścieczoną Ami. W końcu postawił dziewczynę na ziemię i podał dziecku posiłek. Mała ucieszyła się i oblizała. - Itadakimasu! - krzyknęła i zaczęła pałaszować. Wciągnęła całą porcję niczym kombajn w mgnieniu oka. - Tylko błagam, niech nie skapnie się, że brakuje – szepnęła Okami do Rankuzamiego. - Gdzie mój lizaczek? - NO i masz ci los! - Emmm... No ten... Bo lizaki się już skończyły. - odpowiedział brązowooki. - Ale... ale... ALE JAK TO?! - w tym momencie jej oczy momentalnie się zaszkliły. Coraz więcej łez zaczęło napływać jej do oczu. Młodzi przestraszyli się tego co za moment może się stać. Tanaka szybko wstała z krzesła i wskoczyła na stół. - WSZYSCY ZATKAĆ USZY JE ŚLI WAM ŻYCIE MIŁE! - po czym sama wykonała czynność o której powiedziała. Cała ludność w lokalu tak zrobiła. I słusznie. Dziewczynka wpadała w ogromną rozpacz. Jej krzyk żalu porozbijał kilka szklanek oraz przyprawił o ból głowy wiele osób. Gdy pierwsza fala dźwiękowa ustała Lloyd od razu przytulił dziewczynkę i zaczął gładzić ją po jej drobnej główce. Ta momentalnie się uspokoiła i wtuliła w chłopaka. Wszystkie panienki które znajdowały się w owym lokalu gastronomicznym podleciały do brązowowłosego, taranując przy tym jego towarzyszki. Rankuzami siedział na krześle przygniatany przez krągłe kształty adoratorek. Niebieskooka i zielonooka śmiały się z całej sytuacji w niebo głosy. Młody popatrzył na nie z pogardą. One jakby nigdy nic zaczęły rozglądać się to po kątach, to spojrzały na ludzi, a Okami podziwiała sufit. W dodatku gwizdały. - Ładny sufit. - rzekła sztucznie niebieskooka. - Nom. - przyznała jej rację zielonooka. Dziewczęta z baru przepychały się aby władować się brązowowłosemu na kolana. Dla innych facetów raj, a dla niego męki i brak tlenu. - Ohhh! Jakiś ty wrażliwy! - Jesteś taki cudowny! - Masz takie podejście do dzieci! - Zostań moim mężem! - krzyczały po kolei nadal wpychając się na jego nogi. Większość mężczyzn już dawno dostałaby silnego krwotoku z nosa widząc tak dużo obfitych piersi wokół siebie. Ale on siedział sobie tylko na tym krześle z obojętnym wyrazem twarzy. Z racji tego, że obok niego siedziała Hanami, przestraszył się że adoratorki ją zgniotą. Ona jednak miała w zanadrzu swój donośny głosik. Jak ryknęła to wszystkie dziewczyny przestraszyły się i migiem odbiegły od chłopaka. Dziecko przytuliło się do niego i syknęło niczym Golum : - Mój skarb! - cała trójka przyjaciół wybuchła na jej słowa śmiechem. - Arigato , Hanami – chan. Uratowałaś mnie przed uduszeniem się wśród ogromnych cyców! - rzekł i głupkowato się uśmiechnął. Ona zarumieniła się i odwzajemniła tą czynność. Nagle do baru weszła, a raczej wbiegła, krótkowłosa kobieta. Za nią podążał wysoki brunet przed 30. przedstawicielka płci żeńskiej zauważyła Hanami. Niczym gepard podbiegła do niej i złapała ją za ramiona. - Hanami?! O mój boże drogi, Hanami! Tak się o ciebie bałam! - powiedziała i rozpłakała się przytulając do siebie dziecko. Iromi, Ami i Okami bardzo się zdziwili. Kobieta w niczym nie przypominała szatynki więc na pewno nie była jej mamą. - Pseplasam, ale kim pani jest? - Nie pamiętasz mnie już? To ja, ciocia Arame. Byłam na twoich 2 urodzinkach. - Ciocia Arame... - dziewczynka zamyśliła się jednak po chwili wyjechała głośno z pytaniem : - CIOCIA ARAME?! TO TY NIE JESTEŚ ZA GRANICĄ?! - Kto ci takich głupstw nagadał?! Przecież mieszkam w tej wiosce odkąd pamiętam i nigdzie nie wyjeżdżałam! - Oto – san mi tak mówił. - Ehh... Mój braciszek jest wredniejszy niż myślałam... Hanami, co ty tutaj właściwie robisz? Sama tutaj przyszłaś? - zapytała kobieta. Potem przeniosła wzrok na Lloyda. - Kim pan jest i dlaczego zaczepia pan moją bratanicę?! - popatrzyła na niego z pogardą - Ja- - Ciociu to jest Lloyd – senpai, a tam stoją Ami – senpai i Okami – chan. - Dlaczego jestem ,,chan”?! To nie fer! - burzyła się Tanaka. Cała trójka się zaśmiała. Dziewczynka zapoznała ze sobą swoich wybawicieli oraz krewnych. Nastolatkowie wiedzieli co to oznacza. Ich mała przyjaciółka będzie musiała zostać wraz ze swoją rodziną. Ale nawet dla niej będzie lepiej. Gdyby musiała wyruszyć z nimi w podróż było by to obciążenie zarówno dla nich i niej. Jednak nie byli zbyt zadowoleni z tego faktu. Bardzo mocno się z nią zaprzyjaźnili. Była dla nich niczym młodsza, kapryśna a za razem urocza, siostrzyczka. Postanowili opuścić knajpę i odprowadzić dziewczynkę do jej nowego domu. Przez całą drogę nikt nie wypowiedział ani słowa. Wszyscy czuli się niezręcznie. Gdy dotarli na miejsce, gospodarze wręczyli im jeszcze trochę prowiantu i kilka delikatesów. - Okami – chan... Czy odwiedzicie mnie jeszcze? - zapytała ze smutkiem dziewczynka. - To pytanie jest głupie! Oczywiście, że tak! W końcu jesteś naszą przyjaciółką! - odpowiedziała z uśmiechem. Jednak nie była do końca pewna swoich słów. Było małe prawdopodobieństwo czy jeszcze się spotkają. Szatynka oderwała się od niebieskookiej i popatrzyła na Iromiego. Bez żadnego słowa rzuciła mu się na szyję. Tylko to chciała mu przekazać. Było to coś w rodzaju podziękowania za ocalenie jej życia. Gdyby nie rzucił się wtedy w płomienie z pewnością nie było by tutaj jej. Po policzku chłopaka spłynęła łza. Mała zobaczyła to i delikatnie ją otarła. Po tym posłała mu uśmiech od ucha do ucha. Następną osobą, którą obdarzyła uściskiem była Kanuro. - Dziękuję, że przygarnęłaś mnie tamtej nocy do namiotu, Ami – senpai. - Nie ma sprawy młoda! Nie miałabym serca cię nie przyjąć! … Ehhh, no dobra. Skoro już się żegnamy to przybij żółwika! - rzekła radośnie zielonooka. Dziewczynka bez wachania wykonała dany gest z uśmiechem. W końcu nadeszła chwila, w której, prawdopodobnie , opuszczą to miejsce na zawsze. Świeżo upieczona rodzina zaczęła machać do nastolatków oddalających się w głąb ogromnego lasu. Lloyd szedł jako ostatni. Nie mógł się powstrzymać. Ostatni raz odwrócił się i uśmiechnął do szatynki. Później zniknął pomiędzy drzewami taigi. Drużyna z Takigakure w ciszy przemierzała porośniętą równinę. Nagle znaleźli się na ternie bez jakiejkolwiek roślinności. Wokół znajdowały się wyłącznie skały o brązowo-rudej barwie. Zaczęli powolnym krokiem przemierzać drogę ich podróży. Naglę Okami poczuła ból w klatce piersiowej. Jakby ktoś w niej siedział i od wewnątrz dźgał ją nożem. Przyjaciele zatrzymali się na chwilę. - Okamicchi? Co jest? - zapytała niespokojnie Kanuro. - Cholernie boli mnie tutaj. - powiedziała i wskazała miejsce pomiędzy jej dużym biustem. - Kuso.... - Nienawidzę go... Zabij go... Zabij... - słyszała w swojej głowie szarowłosa. Była przerażona. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie słyszała. Na jej twarzy malował się widoczny niepokój. Towarzysze dziewczyny również nie była zadowolona z takiego wydarzenia. Wtem z lasu wyleciało kilka kunai z wybuchowymi notkami. Cała trójka szybko zareagowała i odskoczyła. Sekundę po tym usłyszeli donośny krzyki i wyczuli dużą ilość chakry. - RASENGAN! ~ No nareszcie skończyłam! Męczyłam i męczyłam i wymęczyłam! Miałam w tym tygodniu dużo spraw na głowie i w dodatku jestem chora i nie mogłam się z niego zabrać. ^ ^” No ale cóż. Jak to mówią na *DA : Hope you like it! ( Mam nadzieję że się podoba!) Komentarze i rady mile widziane! :-) * DA – deviantArt .com Sayonara! Okamicchi.
P.S CHOLERNIE PRZEPRASZAM ZA TEN BŁĄD W FORMATOWANIU! NIE WIEM DO 
CHOLERY CO SIĘ Z NIM STAŁO! >-<