czwartek, 4 września 2014

Chapter 5

***
  

- Mizukage - sama, przyszła do pani pilna wiadomość. - rzekła drobna dziewczyna o blond włosach. - Z Konohagakure.
- Konoha? - zdziwiła się zielonooka. - Pokaż mi to no.- Wstała zza biurka i zamaszystym ruchem chwyciła kopertę. Rozdarła ją swoimi długimi, pomalowanymi paznokciami i zaczęła czytać treść kartki.

Szanowna Mizukage
 Witam. Mamy nadzieję, że nie sprawiamy tym oto listem żadnych problemów. Mamy do Pani bardzo, ale to okropnie bardzo ważną sprawę. Mianowicie...
 Mamy nadzieję, że orientuje się Pani miej więcej czym są Demony Shurado. 
W  tym momencie kobieta zmarszczyła brwi. Zastanawiała się dlaczego wioska ukryta w liściach wysyła takie pisma skoro mało kto wie w ogóle czym są te skupiska chakry. Postanowiła powrócić do czytania.
Konoha niedawno pozyskała jednego z Kiru - Okami Tanakę, jounina z nieistniejącej już Wioski Wodospadu. Z tego też powodu chcielibyśmy Pani zadać równie istotne pytanie : Czy w Kirigakure znajduje się obecnie jakiś nosiciel demona? Proszę się nie niepokoić. Mamy na celu wyłącznie współpracę. Otóż, chcielibyśmy... Tą część kobieta pominęła nie będąc wyraźnie zainteresowana wyjaśnieniami.  Więc : Czy zgodziłaby się Pani wysłać swojego Kiru do Konohagakure? Bylibyśmy dozgonnie wdzięczni. Oczywiście jeśli nie posiadacie takiej osoby proszę o wysłanie wiadomości. 
Z największymi wyrazami szacunku :
Lloyd Rankuzami
Hokage


Kasztanowo-włosa westchnęła i ciężko opadała na fotel. Jej pomocnica wyraźnie się zaniepokoiła zachowaniem swojej przełożonej.
- Kitsune, idziemy na spacer! - wykrzyknęła Kage. Dziewczyna aż podskoczyła ze strachu jednak po chwili skinęła twierdząco głową. Wyszły szybko z pokoju i starsza z nich zakluczyła gabinet
Obie zaczęły żwawo  kierować się w stronę lasu. Blondynka nie wiedziała do końca w jakim celu tam zmierzają ani co było treścią tej pilnej wiadomości. Czuła jednak że jej przełożona wie co robi. Cisza jak między nimi panowała zaczęła ją trochę irytować więc rozpoczęła rozmowę.
- Czy stało się coś złego, Mizukage-sama?
- Cóż... Jesteś moją nową pomocnicą i raczej długo by ci to teraz wyjaśniać. Jak wrócimy do wioski to wszystko ci opowiem, zgoda? - rzekła i uśmiechnęła się do nastolatki. Ona zaś znów jej przytaknęła.
Dotarły do ogromnej rezydencji zbudowanej w całości z czarnego drewna. Nastolatka pierwszy raz w życiu widziała żeby drzewo posiadało taki kolor. Przyglądała się budynkowi z podziwem. Zielonooka popatrzyła na nią z troskliwym uśmiechem.
- K-kyodaina! - powiedziała po chwili blondynka.
- To posiadłość klanu Mashiba. Jeszcze nie znasz tak dobrze wioski więc będzie to pierwsza rzecz jaka stania na drodze twojej nauki.
- Chwileczkę, Mashiba? To klan policyjny, tak?
- Ha ha, świetnie to ujęłaś! Zgadza się. Można ich nazwać ,,policyjnym klanem"... To co, wchodzimy?
- H-hai! - wykrzyknęła nastolatka. Była nieco zestresowana. Po raz pierwszy towarzyszyła Mizukage w jakimś ważniejszym spotkaniu. Kasztanowowłosa lekko zapukała do drzwi. Ze środka można było usłyszeć niezły łomot oraz krzyk dzieci. W drzwiach stanęła młoda, czarnowłosa dziewczyna. Miała niesamowicie niebieskie oczy  i uśmiech od ucha do ucha. Jednak wyraz jej twarzy był bardzo wymuszony i widać było
że jest zbulwersowana.
- Mizukage - sama! Cóż za miła niespodzianka! Czy może pani chwilkę poczekać? Dziękuję! - powiedziała i zamaszystym ruchem zamknęła drzwi centralnie przed ich nosem. Z wnętrza budynku wydobywał się głos czarnowłosej.
- Zamknąć mordy wy małe szczyle! Jak się zaraz nie zamkniecie to wam nogi z tyłków powyrywam i przyszyję z powrotem tylko do czoła! A teraz jazda do pokoju! - Osoby stojące przed rezydencją lekko się zaśmiały. Nagle ni z tąd ni z owąd pojawiła się obok nich ta sama dziewczyna.
- Czy coś mnie ominęło, Mizukage-sama?
- Nie, nie, skądże! Czy zastałyśmy Arisę? - zapytała miło zielonooka.
- Proszę wejdźcie. - odsunęła się i ręką wskazała na salon. - Mama trenuje za domem z bratem, ale zaraz ją przyprowadzę.
Obie kobiety usadowiły się na podłodze przy małym stoliku. Młodsza z nich zaczęła oglądać wnętrze posiadłości z zachwytem.  Dom był ogromny na zewnątrz jednak przestrzeń w środku zdawała się być wręcz przytłaczająca. Był urządzony w nieco staroświeckim stylu, ale idealnie komponował się on z ciemnym wystrojem. Po chwili do pomieszczenia wraz z nastolatką weszła kobieta bardzo do niej podobna z tą różnicą, że miała krótkie do obojczyków, proste włosy. Posiadała też bardziej kobiece kształty. Spojrzała na przywódczynię wioski i posłała jej uśmiech prosto z serca.
- Mai! Jak ja cię dawno nie widziałam! Straszelnie się cieszę że cię widzę! - rzekła i usiadła naprzeciw zielonookiej.
- Witaj Ariso. Ja również cieszę się z tego spotkania. Masz przeurocze dzieciaki.
- Przeurocze? Dobry żart. Gdybyś miała z nimi mieszkać zmieniłabyś zdanie. No ale nic. Co cię do nas sprowadza?
- Ah, tak. Cóż, sama zobacz. - powiedziała i podała znajomej kartkę z wiadomością z Konohy. Kobieta wyraźnie nie była zadowolona z jej treści jednak czytała dalej. W końcu westchnęła głęboko a z jej ust wydobyły się następujące słowa.
- Eh, czy oni naprawdę nie mają co robić w tej Konosze? Powiem ci szczerze, że nie jestem zbyt zadowolona. Na co im to w ogóle?
- Dlatego nie podejmowałam sama decyzji tylko zwróciłam się do ciebie. Więc, jaka jest twoja decyzja?
- Hmm... Wiesz chyba zapytam ją osobiście. Sayuri, kotku, zejdź tutaj proszę! - zawołała donośnie ciemnowłosa w stronę schodów. W odpowiedzi usłyszała głośne kroki i odpowiedź ,,Już idę!".
Do pokoju weszła młodziutka dziewczyna o ogromnych, błękitnych oczach i długich czarnych włosach z grzywką opadającą na oczy.
- Mizukage - sama? C-czy coś się stało? - zapytała zmartwiona.
- Nie drogie dziecko. Podejdź. - Dziewczyna zrobiła jak nakazała jej przywódczyni wioski. Następnie otrzymała list i zabrała się za czytanie.
- I jak, młoda? - zapytała jej rodzicielka
- Ja...


***

- I co, miałem rację. Wiedziałem, że się zgodzi. Przecież to rozsądna babka więc chyba wie, że to najlepsze wyjście. Nie potrzebnie się martwiłaś. - powiedział z uśmiechem brązowowłosy.
- No dobrze, dobrze. - westchnęła niebieskooka.- Ale wiesz co ci powiem? Trochę się stresuję...
- Ale czym? Nie powinnaś się cieszyć? W końcu będziesz mogła przebywać wśród osób, które w pełni cię zrozumieją.
- No tak... Jednak dziwnie się czuję. Wydaje mi się, że będą to już dorosłe, dojrzałe osoby i ...
- Nie martw się. Będę...! Znaczy będziemy przy tobie w tej chwili. - rzekł już lekko speszony i czerwony chłopak. Szarowłosa spojrzała na niego z uśmiechem i lekko się zarumieniła. Bardzo lubiła swojego przyjaciela. Był dla niej cholernie ważną osobą, z którą mogła szczerze porozmawiać na prawie wszystkie tematy. Był kimś więcej niż przyjacielem. Czuła się przy nim bezpieczna i beztroska.
- Okamicchi! - z zamyśleń wyrwał ją głos brązowookiego. - Gdzie ty w ogóle idziesz? Ominęłaś dom.
- Nani? A tak, przepraszam. Zamyśliłam się. Wejdźmy. Ami pewnie się z nami stęskniła. - rzekła sarkastycznie. Gdy wtargnęli do budynku zobaczyli chrapiącą na kanapie Kanuro. Popatrzyli na siebie szyderczo. Od razu wpadli na ten sam pomysł. Dziewczyna podbiegła cicho do szafki kuchennej i wyciągnęła z niej czarnego markera. Zaś brązowowłosy poszedł po aparat. Nastolatka szybkim ruchem ręki machnęła przyjaciółce krzaczaste brwi i wąsy. Kiedy tak na nią patrzyła nie mogła złapać oddechu. Brązowooki również ledwo co zrobił zdjęcie tej zabawnej sytuacji. Jednakże ich radość skończyła się w momencie gdy Ami złapała młodą Kiru za rękę i gwałtownie przerzuciła przez kanapę. Rankuzami obserwował to z otwartymi ustami, ale w porę się zorientował, że trzeba uciekać. Zostawił poszkodowaną na pastwę losu niebieskiej furii, a sam ukrył się w łazience. Była to jednak marna kryjówka. W tamtej chwili zapomniał o nieziemskiej sile Kanuro. Usłyszał jej kroki. Była coraz bliżej. Zaczął się modlić. W ostatniej chwili cała trójka usłyszała dzwonek.
- Jeszcze się z wami rozliczę, wy nędzne pierwotniaki. - rzekła demonicznym głosem i podeszła do drzwi aby otworzyć. Stał w nich Naruto. Rzadko ich odwiedzał więc było to dla niej niemałe zaskoczenie.
- Czego pendraku? - W odpowiedzi usłyszała gromki atak śmiechu ze strony blondyna.
- Ładne wąsy! - Miała ochotę dać mu w twarz, ale wolała uniknąć odsiadki w zakładzie karnym. Ponowiła swoje pytanie. Nadal słyszała tylko śmiech. W końcu nie wytrzymała i złapała go za kołnierz a na jej twarzy ukazała się mina zgrozy. Niebieskooki od razu zamilkł.
- Tsunade kazała przekazać, że jeszcze dzisiaj do wioski przybędzie kiru z Kirigakure. Proszę, ja nie chcę umierać, dattebayo...
- Kiru?! Tak szybko?! Listy rozesłaliśmy dopiero 2 dni temu! Jak?! - w tym momencie puściła młodzieńca i krzyknęła do przyjaciół.
- Omaira! Chodźcie no tutaj! - Po paru sekundach ukazała się dwójka męczenników : Okami z wielkim sińcem na czole oraz trzęsący się ze strachu Iromi.
- Hai, Ami - sama! - krzyknęli równocześnie. Uzumaki z lekka się zdziwił, ponieważ ta dwójka była zazwyczaj całkowicie niezależna.
- A co oni tacy... - urwał zdanie gdy niebieskowłosa popatrzyła na niego z mordem w oczach.
- Wracając... Okami!
- HAI!!!
- Dzisiaj do wioski przybędzie kiru z Kiri. - po tych słowach w oczach Tanaki rozbłysło miliardy iskierek radości. Myślała, że wyjdzie z siebie. Nareszcie nadeszła ta chwila. Chwila, w której pozna osobę podobną do siebie.
- Naruto, nie wiesz dokładnie kiedy? - zapytała radośnie.
- Możliwe, że dzisiaj wieczorem...A tak apropo - podszedł do Okami i szepnął jej do ucha.
- To twoja robota?
- A no moja - odpowiedziała dumnie dziewczyna. Chłopak przybił jej żółwika czego na ich szczęście nie zauważyła Kanuro.
Po chwili rozmów Naruto udał się do swojego mieszkania. Drużyna z Taki zaś spędziła resztę popołudnia na leniuchowaniu. No może nie do końca. Lloyd w raz z Ami przesiedzieli cały czas w łazience na zmywaniu ,,pięknego makijażu" zafundowanego przez niebieskooką. A Tanaka... Ciężko określić co robiła. Nic istotnego. Kręciła się po pokojach, szperała po szafkach i przede wszystkim pochłaniała niesamowite ilości różnorodnego jadła.  Można by rzec, że wyczyściła do cna dom ze wszystkich słodkości. Wszystko to ze stresu. Była okropnie zdenerwowana. Po głowie chodziły jej różne myśli. Zastanawiała się kim będzie jej sojusznik. Wyobrażała sobie tą osobę jako silnego dorosłego mężczyznę, który za żadne skarby świata nie będzie chciał pracować z taką małolatą jak ona. W tym momencie była pesymistką. W pewnej chwili nie chciała w ogóle spotykać innego kiru. Wolałaby zamknąć się w pokoju i przeczekać życie. Ubierając jej przemyślenia w słowa : Bała się tego spotkania.
Z refleksji wyrwał ją potulny głos przyjaciela.
- Boisz się? - zapytał spokojnie, usadawiając się obok niej. Dziewczyna nie lubiła pokazywać strachu. Nawet najbliższym. Zawsze chciała aby uważali ją za swoją  nieugiętą podporę. W tamtym momencie jednak nie potrafiła ukryć uczuć.
- N-no trochę... Ale nie myśl sobie, że jestem tchórzem! - ostatnią część wypowiedzi niemal krzyknęła.
- No ale po co się tak spinasz? Przede mną nie musisz nic ukrywać. - powiedział i popatrzył na nią ciepło. Dziewczyna zrobiła się czerwona i natychmiastowo odwróciła wzrok. Nie wiedziała co to za uczucie. Gdy patrzyła mu prosto w oczy to zawsze działo się z nią coś dziwnego. Zaczęło się 2 lata temu. Jednak zaczynała się domyślać, że to może być najgorsze co mogło się jej przytrafić.
- Co? Mam coś na twarzy? - rzekła wciąż zarumieniona macając swoją buzię. Brązowowłosy uśmiechnął się do niej nie spuszczając z niej oczu.
- No.
- Co? Resztki batonika? A może...
- To też, ale najbardziej uwagę przykuwają... - w tym momencie delikatnie uniósł jej podbródek. - Twoje urocze rumieńce.  I... Oczy...
- Iromi... MOGĘ WIEDZIEĆ CO TY ODWALASZ? - zapytała z pokerową miną. W tym momencie jakby rumieńce niebieskookiej wskoczyły na twarz Ranzkuzamiego.
- J-ja...N-nie w-wiem co... S-sumima...
- Ludzie, mam newsa! - Przerwała ich rozmowę Ami. - A ty, glizdo, co się taki czerwony zrobiłeś?
- Słyszałeś? Pani skopię-kiedyś-Iromiemu-dupę się o ciebie martwi? Czy może być coś bardziej nie możliwego? - zapytała złośliwie Tanaka i wystawiła język przyjaciółce.
- Nie uruchamiaj mnie jeszcze bardziej! Egh... Mniejsza z tym. Jak siedziałam w łazience, to do okna podleciał jastrząb pocztowy od Hokage. No i z niego wynika że w tej chwili mamy się u niej stawić. Po co to nie wiem. Tylko, że ja zostanę w domu bo dalej mam do gówno na twarzy. Więc ruszać tyłki, bo Tsuna nie będzie tak dobra jak ja i wam nie przepuści. - rzekła zielonooka.
- To na pewno, on lub ona, już przybył/przybyła! - krzyknęła z zachwytem Okami. Z prędkością światła zmieniła strój, zachowanie i ubrała buty. Pozostało jej jedynie czekać na wciąż ogromnie speszonego i czerwonego kolegę. Jego ruch przypominały raczej ślimaka w szoku termicznym niż wysoko wyszkolonego shinobi.
- No szybciej, szybciej,szybciej SZYBCIEEEEEEJ! - krzyczała niczym małe dziecko niebieskooka lekko podskakując w miejscu. W jej ciele jakby zamiast krwi, przepływała sama energia i adrenalina. Nawet jej głos był nieco wyższy. Za to chłopak nie wiedział co się z nim dzieje. ,,Co ja przed chwilą miałem zamiar zrobić? Przecież ona jest dla mnie jak siostra, a nie kurde! Egh! Iromi Rankuzami, opanuj mózg i ruszaj się szybciej!" - myślał.
W końcu udało im się wyjść. Tanaka szła całkowitym przodem. Dokładniej mówiąc to jakieś 20 metrów dalej niż brązowowłosy. Nie dziwiło go jej zachowanie. Pobudzona kobieta to też szybka kobieta. I agresywna. I ewentualnie brutalna. Oczywiście to wszystko tylko w wypadku sprzeciwu. Gdy dotarli na miejsce, dziewczyna tak jak szybko podążała tak też wtargnęła do biura Tsunade. O mało co drzwi nie wyleciały z zawiasów. Blondynka z zaskoczenia lekko podskoczyła na krześle.
- A tobie co? Nie ekscytuj się tak, bo ci oczy z orbit wyskoczą. - rzekła z lekkim uśmiechem, patrząc na zdyszaną lecz szczerzącą się szarowłosą. - A gdzie reszta? Przecież...
- Iromi zaraz będzie, a Ami nie przyszła, ponieważ razem z Iromim wpadliśmy na pomysł żeby domalować jej wąsy markerem i teraz to nie chce zejść i została w domu bo próbuje to zmyć! - uprzedziła jej wypowiedź dziewczyna. Powiedziała to bardzo szybko nie plącząc sobie języka.
- A więc to dlatego masz tego siniaka. To dużo wyjaśnia. Tak czy owak...
- Czy już przybył?
- Ale co? Aha! Jeszcze nie jednak wyczuwam obcą chakrę parę set metrów od wioski. Powinien pojawić się za jakieś 2-3 minuty. - odpowiedziała jej spokojnie Hokage. Na twarz nastolatki wpełznął uśmiech, który po paru sekundach przerodził się w stres. Usadowiła się szybciutko na biurku i czekała. Usłyszała czyjeś kroki. Ręce jej się trzęsły. Nie mogła już dłużej znieść takiego napięcia. Po chwili bardzo się rozczarowała.
- E, to tylko ty. - wymamrotała widząc już spokojniejszego Iromiego.
- Dzięki. Właśnie widzę jak mnie lu- urwał w połowie zdania gdy niebieskooka niezauważalnie do niego podeszła i zatkała mu usta.
- Cii, słyszę go. Jest już w budynku. - szepnęła i zamknęła oczy. Gdy je otworzyła zaczęły świecić, a jej źrenice przybrały koci kształt. Zabrała dłoń z twarzy chłopaka i wpatrywała się w otwarte drzwi. Rankuzami nieco się przeraził zachowaniem dziewczyny.
W progu pojawiła się niska postać w czarnym, całkowicie zakrywającym ją płaszczu.  Trójka z Konohy zdziwiła się wzrostem osoby. "Raczej na dorosłego i tęgiego chłopa to nie wygląda. Bardzo dobrze. Śmiechnę jak się okaże, że to jakieś dziecko" pomyślała już bardziej rozluźniona Tanaka.
Osoba powoli zaczęła zdejmować z głowy kaptur. Gdy już to zrobiła, z gardła niebieskookiej wydobył się krzyk zdziwinia.
-HAAAAAAAAAAAA??!!!
- N-nani? Czy coś się stało? Czy coś cie boli? - zapytała cicho i niespokojnie lecz z troską nastolatka z Kiri.
Tsunade dokładnie lustrowała dziewczynę.
Była to dość drobnej postury osoba o krągłych kobiecych kształtach. Na jej porcelanowej twarzy widniały rumieńce oraz piękne niebieskie oczy. Były one charakterystyczne dla klanu, z którego pochodziła. Czarne długie do pośladków włosy, były rozpuszczone, a przydługa grzywka opadała jej na ślepia. Pod płaszczem miała na sobie szarą bluzę z podwiniętymi do łokci rękawami oraz brązowe, krótkie spodenki. Na dłoniach nosiła szaro-niebieskie rękawiczki z metalowymi blaszkami po zewnętrznej stronie. W dodatku posiadała kolczyki ,, łezki" oraz łańcuszek z podłużnym szafirem.
- Mashiba, mam rację? - wtrąciła blondynka, tym samym przerywając pantomimę oraz użalanie Okami nad czarnowłosą.
- A-ah, nie przedstawiłam się. Sayuri Aimi Mashiba. 15 lat. Chuuninka z Kirigakure. Najnowszy Kiru trzeciego demona typu Harpia - Suiki.
- Miło nam cię poznać. Jestem piątą Hokage - Tsunade Senju. Osobnik bezkarnie wtulający i płaczący w twoją prawą nogę to Okami Tanaka - Kiru demona typu Pantera Śnieżna - Shiragi.
- Sayuri -chan, jesteś taka młoda! Jak oni mogli ci to zrobić! Tak ci współczuję! Będę cię od dzisiaj bronić do końca swych dni! Nie musisz się już bać! - mówiła przez szloch szarowłosa.
- Okamicchi, przestań straszyć naszego gościa!  - odezwał się brązowowłosy podchodząc do Tanaki i odrywając ją od kończyny chuuninki. - Przepraszam cię strasznie, Sayuri. Bardzo czekała na to spotkanie. A tak poza tym... - w tej chwili wyciągnął do dziewczyny rękę. - Lloyd Rankuzami, bardzo miło mi cię poznać.
Czarnowłosej serce zabiło szybciej i próbowało wyskoczyć z piersi. W chwili gdy chłopak chwycił jej delikatną dłoń i ucałował jak dżentelmen, nie mogła się opanować. Od razu zrobiła się czerwona niczym dojrzały pomidor. A gdy popatrzył jej prosto w oczy omalże nie zemdlała. Ledwo co utrzymywała się na nogach.
- M-m-m-mi t-też jest b-bardzo m-m-m-miło! - wymamrotała wysokim głosem. W odpowiedzi otrzymała tylko uśmiech.  Tą chwilę przerwała uspokojona już szarowłosa.
- Bardzo się cieszę, że mogłam cie w końcu poznać, Sayu. Czy mogę ci tak mówić?
- Ocywiście, Tanaka - senpai. Nie mam nic przeciwko. - odpowiedziała ciepło dziewczyna.
- Sen-pai? - zdziwiła się jouninka.
- Lepiej się tak do niej nie zwracaj, bo jej jeszcze woda sodowa do głowy uderzy. - wtrąciła Hokage po czym spojrzała na Okami rozpływającą się z dumy. - Mimo wszystko, na pewno wykończyła cię droga. Z takiej racji iż nie mam obecnie nigdzie wolnego mieszkania zamieszkasz z drużyną z Taki.
- Takigakure? - zapytała Mashiba.
- Hai. Nasza wioska została niedawno zniszczona przez Akatsuki. - rzekł Rankuzami. - Dlatego jak widzisz mieszkamy obecnie w Konosze.
- Rozumiem. Przykro mi.
- Nie zamartwiaj się tym! To nic takiego. - dodał chłopak. - No to co? Chyba spadamy.
- No idźcie, idźcie. Tylko dobrze mi się tam ją opiekujcie! - przestrzegła Tsunade.
Po tym cała trójka wyszła z gabinetu przywódcy wioski i udała się do mieszkania jouninów. Przez całą drogę tylko Okami wypowiadała słowa typu : ,, Nazwałaś mnie senpai!", a Iromi próbował ją wybudzić z krainy marzeń. Aimi szła powoli z boku i przypatrywała się parze przyjaciół. A już w szczególności chłopakowi. Wywarł na niej dobre wrażenie. Bardzo go polubiła i chciałaby być zawsze obok niego. Była troszkę zazdrosna o relacje jakie łączyły Tanakę a Rankuzamiego. Jednak nic nie mogła poradzić. Jedyną rzeczą, która przyszła jej do głowy było zbliżenie się do niego jako przyjaciółka.
Gdy już dotarli do domu czekało ich niezbyt ciekawe powitanie.
- OKAMI! Ty cholero pieruńska! Ten cholerny marker nie chce zejść! Udupię cię tak, że jak zamkniesz oczy to będziesz widziała moją pięść! - groziła już z salonu Kanuro.
- Zamknij się! Mamy gościa a ty się jak wieśniak zachowujesz! - odkrzyknęła jej niebieskooka.
- Nie przejmuj się nimi, Sayuri. Za parę minut powinny się uspokoić. - rzekł do dziewczyny. Ona jedynie skinęła głową twierdząco.


(około godziny później)

- Ty stara klępo! Zachowuj się przy gościach!
- Jak śmiesz mnie pouczać po tym co zrobiłaś, larwo niewydymana!
- Nanda kora?! Zaraz ci obije te wąsy!
- Dawaj, mała!
Tak miej więcej  wyglądał czas po przybyciu Sayuri. Ona i Iromi obserwowali to istne pole walki jak gdyby nigdy nic jednak chłopak był już nieźle wkurzony i postanowił zakończyć ten bezsensowny spór.
-OMAIRA! OGARNIJCIE SIĘ W KOŃCU! SIEDZIMY NA TEJ KANAPIE Z SAYURI JUŻ PONAD GODZINĘ, ŻE MI AŻ DUPSKO ODPADA! Ty! Przestań już się tak gorączkować o te cholerne wąsy, a ty! Pójdziesz jutro do apteki i kupisz jej jakiś ,cholera wie jaki rozpuszczalnik! Najwyżej odparzy jej pół twarzy! ROZUMIEMY SIĘ?!
- Ale... - próbowały powiedzieć coś jednocześnie jednak nie dane im było dokończyć gdyż Iromi mocno uderzył pięścią w stół. Wiedziały wtedy, że to już nie są przelewki tylko naprawdę trzeba się uspokoić.
- Nie dobra... On ma rację. Pogodzę się z tobą jak pójdziesz i mi kupisz jutro ten rozpuszczalnik. - rzekła nieco spokojniej Kanuro.
- No niech ci już będzie! Dobra! I tak nie mamy jutro nic do roboty. - odpowiedziała niebieskooka. - Chyba.


***
Czarnowłosa w tym momencie leżała bezczynnie na łóżku, które odstąpiła jej Tanaka. W głowie miała wyłącznie obraz chłopaka będącego w sąsiednim pokoju. Gdy pomyślała o nim przez parę sekund jej serce biło szybciej a płuca odcinały jej dopływ powietrza do organizmu. Czuła, że szybko go sobie z głowy nie wybije. Postanowiła przerwać rozmyślania przez, które nie mogła zasnąć i rozpocząć rozmowę i szarowłosą.
- Tanaka - senpai, śpisz? - zapytała niepewnie.
- Hm? - odmruknęła pytająco dziewczyna. - Teraz już nie. Coś się stało?
- Szczerze nie, ale nie mogę zasnąć z myślą, że odstąpiłaś mi łóżko i śpisz na podłodze.
- Nie przejmuj się. No więc? O czym chcesz pogadać? - rzekła Okami obracając się w kierunku błękitnookiej. 
- W sumie to chciałam o coś zapytać.
- Mianowicie?
- Czy ty i Lloyd -san jesteście parą?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
GOMEN GOMEN GOMEN
Ale wena mnie opuściła i brak czasu.
Sayuri wkroczyła do akcji i nie wiem co będzie dalej, bo już nie mam ochoty pisać tego bloga, ale obiecałam coś komuś. Mam nadzieję, że się wam podobało.
Jeszcze raz ogromnie przepraszam!
Do zobaczenia!

PS : Na koniec obrazek Sayu wykonany przeze mnie ^^







3 komentarze:

  1. Przepraszam za spóźnienie.
    Tak więc komentarz:
    Mała Sayu jest urocza, ale łapy precz od Iromiego. On jest tylko Okami i nikogo więcej.
    Akcja z Ami i wąsami była świetna. Co zrobić, gdy masz za dużo czasu? Zmaluj komuś markerem wąsy! A jakże! Aż mi się przypomina kocenie w gambazie. No popatrz, jak rozdział pasuje na początek roku szkolnego. He, he, a mnie nie skocili. Tak do następnego rozdziału, to marker można zmazać spirytusem. Niech kupią sobie wódkę. Chciałabym przeczytać o pijanej Ami. Chociaż z tego co pamiętam, to oni chyba jeszcze nie są całkiem pełnoletni... To zrób komuś urodzinki.
    Okami z kocimi oczami mnie też przeraża... A poza tym bardzo zabawna z niej osóbka. Raz się szczerzy, a za chwilę panikuje lub przykleja się do cudzej nogi. Śmiechłam w tym momencie.
    Pisz, pisz, nie poddawaj się po kilku rozdziałach. (Ja to co innego, mam ich już na koncie ponad 20) Po prostu muszę widzieć o co chodziło w prologu i czy Okami będzie z Iromim. Jak mi tego ładnie nie napiszesz na łamach bloga, to kontenery będą mnie prześladować. A teraz widzę je nawet ze szkolnego okna. Wyobrażasz sobie widzieć napis Lloyd przez cały dzień? I zamiast robić notatki z polaka, będę myśleć o Iromim i przez ciebie nie zdam ani klasy, ani matury. Więc od tego czy napiszesz dalej, czy nie zależy moje jestestwo. Pisz! Ta historia jest fantastyczna, a wypowiedzi bohaterów przezabawne i ma naprzwdę duży potencjał. (Ja strzeliłam sobie w nogę tym szczęśliwym zakończeniem wojny) Ale ty masz jeszcze pełne pole do popisu. Napiszę po raz trzeci: pisz!
    Życzę duuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuużooooooooooooooo weny i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JEZZUUU
      Dziękuję ci za tak długi komentarz!
      Pijana Ami będzie. Wszyscy będą. O to się nie martw xD Akurat u mnie pełnoletność zyskuje się po osiemnastce.
      Co do Sayu. Nie będzie z nią problemów.
      Iromi, błagam. Weź zabierz swoje kontenery, bo mi Natalia nie zda!
      Dziękuję ci bardzo za tą otuchę. Naprawdę nie wiesz jak cieszy mnie fakt, że czytasz te bazgroły i ci się nie nudzą. I w dodatku chcesz więcej. *^*
      Jeszcze raz serdecznie dziękuję i ja również pozdrawiam. <3

      Okamicchi ^3^

      Usuń
  2. Witam,
    droga autorko dopiero tutaj trafiłam, przeczytałam wszystkie rozdziały, i opowiadanie jest rewelacyjne, mam nadzieję, że będziesz je kontynuować..
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń